- Duże poruszenie wywołały we Włoszech słowa wiceministra w resorcie pracy, zdrowia i polityki socjalnej Ferruccio Fazio, który nie wykluczył, że w związku ze spodziewaną epidemią nowej grypy może zostać opóźnione rozpoczęcie roku szkolnego.
Największe zdumienie deklaracją wyraziła minister oświaty Mariastella Gelmini. W rezultacie dyskusji, jaką wywołały te sprzeczne komunikaty, także sam wiceminister zapewnił, że na razie możliwość przedłużenia wakacji szkolnych nie jest rozważana.
Falę dyskusji, o której pisze niedzielna włoska prasa, zapoczątkowała wypowiedź wiceministra Fazio o tym, że za 20-30 dni we Włoszech może wybuchnąć "prawdziwa epidemia" nowej grypy. W wywiadzie dla sobotniego "Il Giornale" przyznał on również, że nic nie można zrobić, by epidemię powstrzymać.
Tego samego dnia Fazio, kierujący służbą zdrowia w wielkim włoskim ministerstwie, oświadczył: "Wrzesień będzie miesiącem krytycznym, a jeżeli proces zarażeń będzie błyskawiczny, nie jest wykluczone przełożenie otwarcia szkół".
We Włoszech, w zależności od regionów, rok szkolny ma rozpocząć się w połowie września.
W reakcji na słowa wiceministra, szefowa resortu oświaty złożyła własne oświadczenie, w którym podkreśliła, że nie ma potrzeby wywoływać alarmu, a w chwili obecnej nie rozważa się żadnej hipotezy opóźnienia powrotu uczniów do szkół.
Do tej pory we Włoszech zanotowano 258 przypadków zachorowania na grypę A/H1N1.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.