Ginekolog i anestezjolog skazani w kwietniu br. za usiłowanie dokonania aborcji będą mogli wykonywać swój zawód - orzekł w środę Sąd Apelacyjny w Warszawie. Rozpatrzył on odwołanie od wyroku sądu I instancji, złożone przez obrońców lekarzy.
Tym samym SA zmodyfikował wyrok sądu okręgowego. Utrzymał jednak pozostałe kary wymierzone obu medykom, czyli po półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata i po 75 tys. zł grzywny. Sąd I instancji wobec obu lekarzy orzekł dodatkowo dwuletni zakaz wykonywania zawodu.
"Orzeczenie o zakazie wykonywania zawodu spowodowałoby, że kara stałaby się rażąco niewspółmiernie surowa" - uzasadniła wyrok SA sędzia Mirosława Strzelecka. Dodała, że kary w zawieszeniu i grzywny są dla obu skazanych dostateczną dolegliwością.
Proces ginekologa Jerzego P. i anestezjologa Ryszarda B. z kliniki w Legionowie ruszył po raz pierwszy przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga w lipcu ubiegłego roku. Z powodu zmiany sędziego sprawa musiała się jednak toczyć od początku. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wydał wyrok w kwietniu.
W marcu 2007 roku lekarze z legionowskiej kliniki mieli próbować usunąć ciążę u 18-letniej Anety W. Zabieg został uniemożliwiony przez policję, która wkroczyła do gabinetu w momencie, gdy kobieta była przygotowana do znieczulenia. Organy ścigania powiadomił znajomy dziewczyny. Jak podawały media, Aneta W. ostatecznie urodziła zdrową córkę. Proces przed sądem okręgowym toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Obrońcy lekarzy wnosili w apelacji o ich uniewinnienie. "W postępowaniu przygotowawczym popełniono błędy, których sąd I instancji nie naprawił; biegły stwierdził, iż w gabinecie nie było narzędzi koniecznych do wykonania zabiegu" - mówił mec. Kazimierz Pawelec.
Sąd apelacyjny podzielił jednak argumenty prokuratury. "Sąd stwierdził o zamiarze aborcji na podstawie zeznań świadków, w tym kobiety, która była pacjentką. Nie ma powodu zarzucać im konfabulacji" - mówił prokurator. Dodał, iż w apelacjach obrońców występują niekonsekwencje dotyczące powodów przyjęcia kobiety przez lekarzy.
Sąd w uzasadnieniu wyroku podkreślił, iż "nie ulega wątpliwości, jaki był cel wizyty kobiety w gabinecie". Sędzia Strzelecka dodała, iż brak niektórych narzędzi nie może świadczyć na korzyść lekarzy, gdyż planowany zabieg z medycznego punktu widzenia nie był skomplikowany dla doświadczonych medyków i nie wymagał specjalnego wyposażenia. Ponadto, jak mówiła sędzia, wiadomo, że wcześniej inna lekarka odmówiła Anecie W. przeprowadzenia aborcji.
Wyrok sądu apelacyjnego jest prawomocny.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.