Indianki stanowią 4,3 proc. mieszkańców Kanady, ale są ofiarami aż 16 proc. zabójstw popełnianych w tym kraju na kobietach. W najbliższych miesiącach zacznie się dochodzenie w tej sprawie, którego od lat domagali się Indianie i Inuici.
Missing and Murdered Indigenous Women (ang. Zaginione i zamordowane kobiety rdzennych narodów), w skrócie MMIW - tak określa się problem, którego wyjaśnieniem nikt w Kanadzie dotychczas się nie zajął.
W 2004 roku organizacja obrony praw człowieka Amnesty International opublikowała raport "Ukradzione siostry", opisujący dziewięć zabójstw i wskazujący na historyczne uwarunkowania społecznych postaw wobec Indian w Kanadzie. Według danych policji w latach 1980-2012 ok. 1,2 tys. dziewczynek i kobiet zostało zamordowanych lub zaginęło. Według Native Women's Association of Canada (Kanadyjskie Stowarzyszenie Kobiet Pierwszych Narodów; NWAC), rejestrującego nazwiska zabitych i zaginionych kobiet, takich przypadków jest ponad 4 tys. i - jak w ostatnich dniach mówili przedstawiciele rządu - to właśnie ta liczba jest bliższa prawdy.
Poprzedni rząd konserwatysty Stephena Harpera stał na stanowisku, że morderstwa i niewyjaśnione zaginięcia kobiet to po prostu sprawa kryminalna. Liberałowie obecnego premiera Justina Trudeau w kampanii przed wygranymi październikowymi wyborami obiecywali rozpocząć dochodzenie. Właśnie trwają spotkania przedstawicieli rządu i lokalnych społeczności poprzedzające formalne ogólnokrajowe śledztwo. Ma się ono zacząć przed latem. Zostanie też wybrany komisarz nadzorujący śledztwo.
Utworzenia komisji domagali się Indianie i Inuici, wskazujący, że problem związany jest z uprzedzeniami wobec pierwotnych mieszkańców Kanady, przemocą, w tym z przemocą w rodzinie, alkoholizmem, z którym borykają się społeczności indiańskie oraz niedoinwestowaniem edukacji i opieki zdrowotnej; sygnalizowano też problem handlu żywym towarem. Jedną z przyczyn jest wreszcie - podkreślano - trauma pozostała po 150 latach przymusowych szkół dla Indian, które miały służyć ich wynarodowieniu i likwidacji indiańskiej kultury. Zaledwie kilka miesięcy temu opublikowano końcowy raport Komisji Prawdy i Pojednania, w którym udokumentowano tę czarną kartę kanadyjskiej historii.
Choć dopiero trwają spotkania szefowych resortów odpowiedzialnych za dochodzenie - Carolyn Bennett (minister ds. pierwotnych narodów i północnych terytoriów) i Patricii Hajdu (minister ds. statusu kobiet) - to na podstawie pierwszych relacji można wnioskować, że ustalenia komisji śledczej nie będą dla Kanadyjczyków przyjemne. W ostatnich dniach Bennett i Hajdu mówiły o zaniedbaniach ze strony policji, która często nie przyjmowała zgłoszeń o morderstwach lub nie rozpoczynała dochodzeń. Społeczności mieszkające z dala od większych ośrodków mają ponadto utrudniony dostęp do policji i zdarza się, że na ich zgłoszenia odpowiada jedynie automatyczna sekretarka. W grudniu ub.r. szef policji federalnej Bob Paulson przyznał, że rację mają Indianie od lat skarżący się na rasizm wśród policjantów. Komisja zapewne udokumentuje więcej przypadków, jak ten w Halifaksie, gdzie kobieta została postrzelona w tył głowy, ale policja stwierdziła samobójstwo.
Jak wynika z rządowych komunikatów po trwających od 11 grudnia spotkaniach z rodzinami ofiar, organizacjami i ekspertami, uczestnicy wskazują przede wszystkim na problemy z policją, systemem sądowniczym i brakiem wsparcia wymiaru sprawiedliwości dla kobiet, które przeżyły. Bliscy ofiar mówią o nieznajomości indiańskich obyczajów i tradycji, które w dużej mierze składają się na to, jak społeczność radzi sobie ze stratą. Z drugiej strony podkreślają, że konieczna jest pomoc dla samych policjantów i sędziów, by mogli zmienić swoje postępowanie. Na każdym spotkaniu rodziny ofiar wskazują na skutki prowadzenia przymusowych szkół dla Indian.
Uprzedzenia wobec Indian i Inuitów są wciąż żywe, o czym mówiła we wtorek minister Hajdu, liberalna deputowana z Thunder Bay w północno-zachodnim Ontario. Komentowała doniesienia telewizji CBC wskazujące, że syryjscy uchodźcy przybywający do Thunder Bay są traktowani lepiej niż przenoszący się tam do szkół i pracy Indianie.
Poza trwającymi obecnie spotkaniami z rodzinami ofiar, organizacjami i ekspertami, rząd uruchomił też specjalną stronę internetową, na której opisano, jak zostaną przygotowane prace komisji, podano pytania o proponowany zakres jej prac i udostępniono anonimowy kwestionariusz dla bliskich ofiar. Uruchomiono też specjalną, działającą 24 godziny na dobę telefoniczną linię kryzysową. "Choć spada liczba zabójstw popełnianych na kobietach w Kanadzie, to takiej tendencji spadkowej nie ma w liczbach morderstw na Indiankach" - podaje rząd.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.