Przynajmniej 150 osób zginęło w zamieszkach na tle religijnym w Nigerii. Fundamentalistyczna grupa Boko Haram zaatakowała 26 lipca stację policyjną w Bauczi – stolicy stanu o tej samej nazwie.
Dziś do zamieszek doszło też w stanach Yobe i Borno. Oficjalne dane mówiły wstępnie o ponad 30 zabitych, jednak ludzie, którzy liczyli ciała, powiedzieli portalowi allAfrica, że było ich pięciokrotnie więcej. Policja potwierdziła liczbę ponad 80 zabitych, w tym pięciu funkcjonariuszy.
Nazwa sekty Boko Haram znaczy „edukacja jest grzechem”. Jeden z jej członków powiedział agencji Reutera, że chodzi o „oczyszczenie nigeryjskiego systemu, skażonego zachodnim szkolnictwem i wprowadzenie islamskiego prawa szariatu w całym kraju”. Ponieważ policja zaczęła aresztować przywódców ugrupowania, przypuściło ono tragiczny w skutkach atak. Setki bojowników wtargnęło na komisariat, wyrzucając funkcjonariuszy i kompletnie go demolując. Nie zdołali się jednak dostać do zamkniętego arsenału broni. Do rozlewu krwi doszło, gdy ściągnięto posiłki policji.
Jak podaje lokalna gazeta „ThisDay”, fundamentaliści planowali demonstracje od dłuższego czasu. Władze, które uznały ich doktrynę za niebezpieczną, nie wyrażały jednak na nie zgody. Gubernator stanu Bauczi wprowadził godzinę policyjną. Tymczasem 27 lipca do zamieszek doszło w sąsiednich stanach Yobe i Borno, gdzie również zaatakowano komisariaty.
Agencja Reutera podkreśla, że nowa fala przemocy w Nigerii nie ma związku z konfliktem wokół wydobycia ropy w Delcie Nigru. Dwanaście z 36 nigeryjskich stanów od dziewięciu lat usiłuje wprowadzać na swych terytoriach prawo islamskie. Wśród nich są stany Bauczi, Yobe i Borno, gdzie obecnie doszło do zamieszek.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.