Czwartkowe wybory w Afganistanie będą ważnym testem dla USA i NATO, który pokaże, czy istnieje szansa na odwrócenie niepomyślnego biegu wydarzeń w tym kraju - uważa ekspert z waszyngtońskiego Brookings Institution, Bruce Riedel.
"Nadchodzące wybory są absolutnie kluczowym testem dla NATO i rządu afgańskiego. Jeżeli nie zostaną one uznane przez Afgańczyków za wiarygodne i mające legitymację, przyspieszy to tylko to, co jest obecnie zdecydowanie negatywnym trendem w rozwoju sytuacji w Afganistanie. Szala przechyla się na korzyść talibów. Przeprowadzają oni coraz więcej ataków, siły USA i NATO ponoszą coraz większe straty i kraj nie jest bezpieczny dla misji humanitarnych" - powiedział w rozmowie z PAP Riedel.
Zwrócił zarazem uwagę, że wybory będą także swoistym sprawdzianem dla talibów, których celem jest destabilizacja przebiegu głosowania.
"Talibowie są liczącym się graczem tylko w regionach południowo-wschodnich, zamieszkanych przez Pasztunów, stanowiących 40 procent ludności kraju. Będą chcieli pokazać, że ich wpływy sięgają poza te tereny" - powiedział.
Zdaniem Riedla, o sukcesie w Afganistanie będzie można mówić wtedy, kiedy afgańska armia i policja będą w stanie samodzielnie walczyć z rebeliantami.
"Cel wojny jest obecnie skromny: doprowadzić do tego, by rząd afgański i afgańska armia były dostatecznie silne, aby powstrzymać talibów bez pomocy większej liczby obcych wojsk. Zagraniczni doradcy wojskowi i pomoc gospodarcza będą potrzebne jeszcze przez bardzo długi czas, ale jeśli afgańskie siły bezpieczeństwa same poradzą sobie z talibami, będziemy mogli mówić o sukcesie. Realistyczny cel wojny to sprawić, by Afganistan nie był bazą Al-Kaidy i talibowie byli trzymani pod kontrolą" - ocenił ekspert Brookings Institution.
Zapytany, jak długo amerykańska opinia publiczna będzie popierać operacje w Afganistanie mimo ciągłych, a ostatnio rosnących strat militarnych, Riedel odpowiedział, że zależy to od tego, jak długo Amerykanie będą przekonani, iż wysoka cena wojny jest warta zapłacenia.
"Historia amerykańskich operacji militarnych za granicą pokazuje, że społeczeństwo amerykańskie jest gotowe popierać wojnę nawet wtedy, gdy wojska USA ponoszą wysokie straty, jeżeli jednocześnie ufa, iż wojna zbliża nas do realizacji założonego celu. Prezydent musi więc zademonstrować, że sytuacja w Afganistanie się poprawia, że talibowie przestają zwyciężać. Barack Obama ma prawdopodobnie od roku do 18 miesięcy, by pokazać, że robimy postępy. Jeżeli to się uda, jeżeli obecna strategia będzie wykazywać oznaki skuteczności, zapewni sobie poparcie Amerykanów dla wojny na czas nieokreślony" - powiedział Riedel.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.