Kumulacja w lotto, znów wyższe ceny benzyny, spadająca wartość złotówki. Pieniądze to nie wszystko, ale....
„Jeśli wygram, to ufunduję do prezbiterium naszego kościoła piękna mozaikę” – obiecałem swego czasu proboszczowi. Żeby dać szanse obietnicy się spełnić od czasu do czasu muszę więc zagrać. Kumulacja to dobra okazja. Tym bardziej, że żona na wieść o tym, że zagrałem zawsze mi przypomina: „pamiętaj, jeśli wygrana starczy tylko na mozaikę, to musisz dać wszystko”. No muszę, nie ma wyjścia. Żeby specjalnie nie żałować wolę więc grać jak są jakieś kumulacje. Jak nie trafiam... E, właśnie sobie przypomniałem, że zapomniałem sprawdzić oddany z dwa miesiące temu na trzy losowania kupon. Ha... Może po drodze trafił się jakiś milion? Święty Paweł (patron mojego parafialnego kościoła) pewnie czeka.
Swoją drogą kiedy próbuję sobie wyobrazić co zrobiłbym z większa wygraną – ot, 10, 20 czy 60 milionów – ogarnia mnie lekkie przerażenie. Pół biedy, że od tego można zgłupieć. Już i tak chyba nie mam równo pod sufitem. Albo że trzeba toto rozlokować po różnych bankach, bo w razie jakiejś upadłości banku dostaje się tylko równowartość 100 tysięcy euro. Przede wszystkim chodzi o to, że takiej wygranej nie da się ukryć. Co jeśli jakieś bandziory dla okupu porwałyby kogoś z mojej rodziny? Na samą myśl robi mi się niedobrze. Nie, może bezpieczniej nie wygrać. No, ewentualnie znacznie mniej, żeby starczyło najwyżej na tę mozaikę. Bandziorom, nawet na mękach, mógłbym wtedy wzorem świętego Wawrzyńca, który jako skarby Kościoła pokazywał biednych, pokazać „skarb” na ścianie.
Wielkie pieniądze... Zmartwienie czysto teoretyczne? Niby tak. Ale.... Odkąd widzę spadającą wartość złotówki.. Tak się zastanawiam: czy jeśli mimo dobrych wyników w gospodarce agencje ratingowe obniżają nam ten rating ze względu na zawirowania w polityce, to czy jest to decyzja motywowana względami gospodarczymi, finansowymi czy jednak politycznymi?
Parę lat temu w podobny sposób jak dziś Polskę traktowano Węgry. Choć dziś zdaje się już się chwali tamte zmiany. Mam dziwne wrażenie, że powodem takich działań nie jest jednak wcale polityka. Raczej zagrożone przez zapowiedzi zmian w podatkach interesy gospodarcze naszych wpływowych unijnych „partnerów”. Przepraszam, ale jeśli nie wolno nam prowadzić samodzielnej polityki gospodarczej czy finansowej do tego stopnia, że nie możemy wprowadzać zmian analogicznych do rozwiązań istniejących w innych krajach Unii, to czy jesteśmy jeszcze państwem niepodległym?
Zyski wielkich korporacji, narodowe interesy, polityka w stylu neokolonialnym... Blednie wobec tego te kilkadziesiąt milionów możliwych do wygrania w kumulacji. Gdzie się podziały te dawne unijne ideały o jedności Europy? Przecież nie zostały pogrzebane niechęcią części krajów do przyjmowania uchodźców. Leżą też na dnie Bałtyku, pod rosyjskim gazociągiem omijającym kraje na wschód od Niemiec...
Nie, wielkie pieniądze stanowczo demoralizują. Nawet całe narody. Na szczęście prawdopodobieństwo, że tym razem wygram jest bardzo małe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.