Prymicje chińskiego księdza z Polski odbyły się 23 sierpnia w sanktuarium Matki Bożej Królowej Jezior w Brasławiu na Białorusi. 33-letni ks. Jan Maria Chun Yean Choong pochodzi z Malezji. Od czerwca br. jest kapłanem arch. łódzkiej.
Jako buddysta pojechał na studia biznesowe do Wielkiej Brytanii. W Bedford na północ od Londynu spotkał Polaków, w tym księdza z Łodzi, który pracował przy Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii. Dzięki nim poznał kulturę polską i język polski, przede wszystkim zaś Pana Jezusa.
- Poprzez świadectwo wiary tych Polaków poznałem miłość Chrystusa i zostałem wciągnięty do życia Kościoła. Podjąłem decyzję, że chcę być katolikiem. Przez rok byłem przygotowywany przez tego księdza do chrztu, co roku jeździłem z nim na wakacje do Łodzi, dlatego postanowiłem, że właśnie tam zostanę ochrzczony - opowiada ks. Choong.
- Pokochałem Polskę - wyznaje kapłan. Polską duchowość określa mianem „niesamowitej i bardzo głębokiej”. Szczególnie pociąga go serdeczność i gościnność. - Od początku Polacy byli względem mnie tak otwarci, że traktowali mnie jak swojego. Było to dla mnie zadziwiające i zacząłem szukać przyczyny. Powoli doszedłem do tego, że oni kochają w imię Jezusa, że za ich czynami stoi Bóg. Byłoby przesadą, gdybym powiedział, że od razu pojąłem całą wiarę chrześcijańską. Zostałem pociągnięty nie tyle przez wiarę, ile raczej przez miłość przenikniętą wiarą - wyznaje neoprezbiter.
Od 6 czerwca br. jest kapłanem diecezji łódzkiej. Będzie wikarym w parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Łodzi.
„Iskry powołania” zauważył zaraz po chrzcie, który przyjął już jako dorosły człowiek, jednak wiele osób odradzało mu wstąpienie do seminarium duchownego. Sam też uznał to za nierozsądne, gdyż mógł to być słomiany zapał. Poczekał więc trzy lata, w międzyczasie rozpoczynając studia doktoranckie w Anglii. Powołanie jednak się w nim pogłębiało i ostatecznie zrezygnował z doktoratu, wstępując do seminarium w Łodzi. - Uznałem, że jeśli powołanie, to tylko w Polsce. A w Łodzi dlatego, że duchowo urodziłem się w diecezji łódzkiej. To jest mój dom rodzinny - deklaruje ks. Choong.
Natomiast prymicje na Białorusi to pomysł biskupa witebskiego, Władysława Blina. - Poznałem go, gdy jeszcze nie był biskupem. Prowadził rekolekcje w Anglii. Później zaprosił mnie na Białoruś na swoją sakrę 10 lat temu. Był pierwszą osobą, która powiedziała, że zostanę księdzem, choć wtedy nie byłem jeszcze ochrzczony. Jego proroctwo się spełniło! - uśmiecha się chiński duchowny.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.