Opinie polityków dotyczące rezygnacji Stanów Zjednoczonych z umieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Czechach i Polsce są podzielone. W ocenie PO, Polska nadal pozostaje "strategicznym partnerem" USA. Zdaniem PiS bezpieczeństwo Polski znacząco się obniżyło; w opinii SLD rząd nie potrafi przyznać, że USA całkowicie zmieniają koncepcję w bezpieczeństwa.
W czwartek prezydent USA Barack Obama oświadczył, że rezygnuje z opracowanego za czasów George'a W. Busha planu rozmieszczenia systemu obrony przeciwrakietowej w Europie Środkowej. Jego zdaniem nowy, zmodyfikowany system będzie tańszy, szybszy i bardziej wydajny wobec zagrożenia ze strony irańskich rakiet.
Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Andrzej Halicki (PO) powiedział PAP, że Polska nadal pozostaje "strategicznym partnerem" Stanów Zjednoczonych, będzie też partnerem przy budowie światowego systemu bezpieczeństwa.
"Jedno nie ulega wątpliwości - będzie system światowego bezpieczeństwa wdrażany na bazie technologicznej wiedzy Pentagonu, a Polska jest tu partnerem, deklarowaliśmy to i deklarujemy. Jednocześnie utrzymywane jest stałe polskie partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi" - powiedział Halicki.
Podkreślał, że to "strategiczne partnerstwo" polsko-amerykańskie opierało się - i opiera nadal - nie tylko na projekcie tarczy antyrakietowej, ale na długofalowej współpracy, która ma owocować m.in. modernizacją polskiej armii, dostępem do informacji i do amerykańskiego know-how.
"Jeżeli nawet sam system ulega pewnej modyfikacji, to dzięki temu, że umowę o tarczy uzupełniliśmy o elementy mające wzmacniać nasze własne bezpieczeństwo można powiedzieć, że jesteśmy wygranymi" - przekonywał Halicki.
W ocenie szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego, w obecnej sytuacji polski rząd powinien zrobić wszystko co w jego mocy, aby zagwarantować bezpieczeństwo Polski.
"Tarcza przede wszystkim miała chronić bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, a myśmy trochę wyolbrzymili nasze oczekiwania. Zmieniła się administracja w Waszyngtonie, zmieniła się koncepcja, jest kryzys finansowy. Wszystko wskazywało na to, że sprawa tarczy tak się skończy. Z dzisiejszej decyzji nie robiłbym wielkiej tragedii" - powiedział PAP Żelichowski.
Jak dodał, "tak naprawdę liczy się teraz to, że Polska jest w Pakcie Atlantyckim, a to znaczy, że atak na któregoś z członków NATO powoduje określone działanie wszystkich członków, zatem możemy czuć się bezpieczni".
Zdaniem Żelichowskiego, w związku z wycofaniem się USA z budowy tarczy w Polsce trudno winić polski rząd i zarzucać mu popełnienie jakichś błędów. Bo - jak podkreślił - tarcza miała decydować przede wszystkim o bezpieczeństwie Stanów Zjednoczonych. "Jeżeli Amerykanie nie chcą troszczyć się o swoje bezpieczeństwo, to trudno, aby rząd polski walczył o to bezpieczeństwo" - dodał.
W opinii szefa klubu ludowców, wycofanie się Amerykanów z podpisanej umowy powinno być dla nas dobrą nauczką, z której - jak wyraził nadzieję - wyciągniemy odpowiednie wnioski.
W ocenie Karola Karskiego (PiS), bezpieczeństwo Polski po decyzji USA w znaczący sposób obniżyło się. "Miały być stałe bunkry na naszych granicach, a dano nam przenośną kuszę" - powiedział Karski PAP. W jego ocenie, nowe instalacje, o których mówią Amerykanie to "pieśń dalekiej przyszłości". "Poza tym to jest zupełnie inna ranga uzbrojenia" - dodał.
Karski widzi dużą winę polskiego rządu. Według niego, sekretarz obrony USA Robert Gates wprost oświadczył, że jedną z przesłanek tego, że nie doszedł do skutku dotychczasowy program, był brak ratyfikacji porozumienia przez stronę polską.
"Jak się ma niewiarygodnego partnera w Polsce, to trudno budować z nim bezpieczeństwo" - powiedział Karski. "Jedno z trzech państw tego systemu (Polska) robiło ciągle fochy, wybrzydzało, że coś chce jeszcze, obrażało USA w ich święto narodowe, no to Amerykanie machnęli ręką i stwierdzili: Jak tak, to co my tutaj będziemy się jeszcze z Rosją kłócić, jak ta Polska sama nie może się zdecydować, czego chce" - mówił polityk PiS.
"Donald Tusk 4 lipca zeszłego roku w święto narodowe Stanów Zjednoczonych stwierdził, że ten system nas nie interesuje w takiej formie, w jakiej został wówczas wynegocjowany (...) przecież my nie mamy do dzisiaj ratyfikacji, o czym my rozmawiamy?" - powiedział polityk PiS.
Wiceszefowa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Jolanta Szymanek-Deresz (SLD) oceniła, że w czwartkowych wypowiedziach polskiego premiera i prezydenta USA widać rozbieżność.
"Ze słów prezydenta Obamy jasno wynika, że priorytetem USA jest bezpieczeństwo samych Stanów Zjednoczonych, w drugiej kolejności bezpieczeństwo ich sił poza granicami, a w trzeciej bezpieczeństwo sojuszników natowskich" - mówiła posłanka. "Tak więc Polska pozostaje w głębokim tle i to jest dla nas bardzo zła pozycja" - powiedziała.
Oceniła, że jest duży rozdźwięk między słowami Obamy a Tuska, który mówił w czwartek, że na skutek decyzji USA ws. tarczy Polska ma szansę uzyskać dość ekskluzywną pozycję i że zostanie wzmocnione nasze bezpieczeństwo. "A nic takiego nie padło z ust Obamy. Nie znaleźliśmy potwierdzenia w wypowiedzi prezydenta USA strategicznych relacji Polski z USA" - podkreśliła Szymanek-Deresz.
Zaznaczyła też, że budowanie przez USA nowej architektury bezpieczeństwa, nowy plan dotyczący obrony przeciwrakietowej, bardziej elastyczny ma być w porozumieniu z Rosją. "To jest drugi sygnał potwierdzający, że Polska jest w głębokim tle, bowiem tutaj liczy się współpraca, partnerstwo, przede wszystkim z Rosją, a nie z Polską" - oceniła posłanka.
Jej zdaniem, widać, że dla Amerykanów było najważniejsze nasze geopolityczne położenie, a nie wzmocnienie naszej obronności.
W ocenie Szymanek-Deresz, rząd nie potrafi rozmawiać otwarcie z opinią publiczną i przekazać to, co jest rzeczywistością, czyli że USA całkowicie zmieniają koncepcję w bezpieczeństwa. "Wypowiedź pana premiera Tuska absolutnie nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości i wydaje się być nawet nielojalna wobec opinii publicznej, bo co innego mówi prezydent Obama, a inaczej to przedstawia polski premier" - podsumowała.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.