Zastanawia się nad tym watykański dziennik "L'Osservatore Romano". Gazeta wyraża jednocześnie opinię, że trudno uznać tegorocznego laureata - prezydenta Baracka Obamę za pacyfistę, biorąc pod uwagę jego posunięcia dotyczące amerykańskiego zaangażowania wojskowego w Iraku i Afganistanie oraz jego stanowisko wobec aborcji.
Wobec toczącej się dyskusji na temat wpływu, jaki Nagroda Nobla może mieć na prezydenturę Obamy, "upadły wszystkie wątpliwości, jakie w przeszłości przyczyniły się do fiaska najbardziej autorytatywnych kandydatur, takich jak przez długi czas wysuwana kandydatura Jana Pawła II, zgłaszanego od 1999 roku (kiedy Nobla przyznano Lekarzom bez Granic), a przede wszystkim uważanego za superfaworyta w roku 2003, po tym gdy potępił wojnę w Iraku" - napisała publicystka watykańskiej gazety. "W owym roku liczne inicjatywy i poparcie wielkiej części świata zdawały się predestynować go w naturalny sposób do tej prestiżowej nagrody, a za faworyta uważali go wręcz bukmacherzy" - przypomniała. "Jednakże Komitet mianowany przez norweski parlament nie wybrał go i wolał zamiast niego irańską prawniczkę Szirin Ebadi" - dodała.
Autorka artykułu oceniła: "Papież Wojtyła uznany został przez członków jury za zbyt konserwatywnego w innych dziedzinach, a poza tym obawiano się, że jeśli wraz z nim zostanie nagrodzony Kościół katolicki, jedna religia będzie uprzywilejowana kosztem innych".
"Obawy te zostały najwyraźniej przezwyciężone w znacznie bardziej kontrowersyjnym przypadku przyznania Nobla Obamie" - skonstatował "L'Osservatore Romano".
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.