„Umiał być wolnym od ludzkich opinii i od przywiązania do spraw po ludzku nawet najsłuszniejszych, jeśliby trzeba było bronić ich za cenę jakiegokolwiek kompromisu z sumieniem” – napisali polscy biskupi w liście pasterskim o świętym Zygmuncie Szczęsnym Felińskim. A ja słuchając tych słów w kościele pomyślałem sobie, że byłby świetnym patronem na dziś: październik 2009 roku w Polsce.
W polityce wrze. Po aferze „hazardowej” przychodzi kolej na aferę „stoczniową”. Do opinii publicznej docierają strzępy faktów. Kilka fragmentów podsłuchanych rozmów, szczątkowe informacje o konkretnych działaniach. Reszta to mocne oskarżenia, mętne wyjaśnienia oraz całe mnóstwo ocen i komentarzy. Rzadko zdystansowanych. Najczęściej będących wyrazem nie trzeźwej oceny faktów, ale politycznej gry. W sprawach „pojawiają się nazwiska”, choć nie wiadomo w jakim charakterze. Są dymisje konkretnych osób, choć nie do końca wiadomo za co konkretnie.
Obiektywnie sprawę mógłby pewnie wyjaśnić sąd, ale póki co wszystkich obciążających materiałów nie ma nawet prokuratura. Są tylko „przecieki”. Choć doświadczenie ostatnich lat uczy, że mogą być niewiele warte, nie przeszkadza to w ferowaniu wyroków. Komentatorom, dziennikarzom i politykom. Obawiam się, że w obu sprawach nikt już tak naprawdę nie wie, co jest sednem sprawy. A tym, którzy twierdzą że wiedzą, najprawdopodobniej tylko się wydaje.
Chrześcijanin też może w tej grze wziąć udział. Oskarżać, bronić, skazywać albo uniewinniać. Zgodnie ze swoimi politycznymi przekonaniami. Ale co z sumieniem? Powtórzę opinię biskupów o świętym Arcybiskupie Warszawskim „Umiał być wolnym od ludzkich opinii i od przywiązania do spraw po ludzku nawet najsłuszniejszych, jeśliby trzeba było bronić ich za cenę jakiegokolwiek kompromisu z sumieniem”. Mnie sumienie każe powstrzymać się od sądu. I powiedzieć - parafrazując słowa pewnej fraszki: publicyści, politycy, brzydko się bawicie. Dla was to jest gra. Paru osobom chodzi o… dobre imię. Poczekajmy na rzetelne wyjaśnienie sprawy.
«« | « |
1
| » | »»