Krakowscy bezdomni nie są sami - od dwóch miesięcy wolontariusze zbierają się w "Żywej Pracowni" w Podgórzu, żeby specjalnie dla nich ugotować zupę. Jest tam też magazyn ciepła, w którym trzymają rzeczy podarowane przez dobrych ludzi.
Spotykają się trzy razy w tygodniu. W tym czasie razem gotują i sortują otrzymaną od darczyńców odzież. Kiedy wszystko jest gotowe, wielkie garnki i paczki z ubraniami wiozą na wózkach przymocowanych do dwóch rowerów na tzw. krąg, nieopodal Teatru im. Juliusza Słowackiego. Tam czekają na nich bezdomni, którzy nawet nie są w stanie słowami wyrazić swojej wdzięczności.
- Od samego początku powtarzamy, że naszą misją nie jest uratowanie całego świata. Nasz pomysł na te działania to nakarmienie czymś ciepłym bezdomnych wieczorem. Jednak najważniejsze jest spotkanie - w ich miejscu, w przestrzeni, w której żyją - mówi Magda, właścicielka "Żywej Pracowni".
Wszystko zaczęło się w listopadzie, kiedy Adam, mąż Magdy, wychodząc ze sklepu, natknął się na kilku bezdomnych. Poprosili go o kurtki i śpiwory. Okazało się, że mężczyźni nocują w parku. Chwilę później Adam był znów przy nich z rzeczami, o które prosili.
Wiadomość o potrzebujących z Krakowa szybko rozniosła się w mediach społecznościowych. Chętnych do pomocy było wielu, a na zbiórce ubrań się nie skończyło. W tym samym czasie zrodził się pomysł, żeby oprócz tego bezdomnym dawać gorącą zupę. Za pierwszym razem było jej pół garnka, dziś jest 50 litrów. Tak właśnie zaczęły się "Zupy na Plantach", na które przychodzi nawet 100 potrzebujących osób. Niemal tyle samo wolontariuszy angażuje się w pomoc przez cały tydzień.
- W Święto Trzech Króli ugotowaliśmy dodatkową zupę i szukaliśmy bezdomnych w różnych miejscach. Kiedy około godz. 19 przechodziłam przez dworzec, spotkałam pana, który powiedział, że to będzie jego pierwszy posiłek tego dnia. Okazało się, że był wcześniej na Rynku i szukał czegoś do zjedzenia. Znalazł kiełbaskę, którą ktoś wyrzucił, ale nie dało się jej zjeść, bo była zamarznięta. Wciąż to jest dla mnie niewiarygodne, że dziś są osoby, które chodzą głodne. Wiem, że choćby dla niego jednego warto było tam pójść - opowiada Marzena.
Dodatkową motywacją do działania jest Rok św. Brata Alberta. Jak przekonują wolontariusze, ten święty zawstydza ich swoją postawą, ponieważ sam całkowicie oddał się bezdomnym.
- Kiedy spojrzałam na jego podobiznę, pomyślałam, że w jakimś sensie czuję się powołana, by robić coś podobnego. Spotkania z bezdomnymi dają mi wielką radość i poczucie, że to nie ja im coś daję, ale że dzięki nim mogę zawalczyć z moją samotnością. Warto pomagać, bo sensem życia człowieka jest miłość. Doświadcza się jej właśnie przez pomaganie - tłumaczy Teresa.
Zaangażowani w akcję krok po kroku, podobnie jak kiedyś Brat Albert, zdobywają zaufanie osób bezdomnych. Dziś nazywają ich swoimi przyjaciółmi. Zupa jest więc dobrą okazją do zbudowania relacji, a wolontariusze zapewniają, że potrzebującym chcą ofiarować to, co mają najcenniejszego - swój czas.
W takiej formie mają zamiar działać do końca zimy, ale dobre serca nie pozwalają im całkowicie skończyć z pomaganiem. Na wiosnę będą się doszkalać, by w następną zimę działać jeszcze skuteczniej. Planują też spotykać się z bezdomnymi regularnie, podtrzymywać więzi i nadal budować zaufanie.
- Piękne jest też to, że niektórzy bezdomni przychodzą trzeźwi, bo mają motywację. Spotykają się z bandą ludzi, wśród których są też młode dziewczyny i jest im głupio, kiedy wypiją. Te dni, kiedy do nich przychodzimy (w środy i niedziele od 18.30), są dla nich mobilizacją, żeby nie pić, pójść się umyć albo się ogolić. To jest ogromny sukces! - przekonuje Magda.
Informacje o tym, jak pomagać oraz czego aktualnie potrzebują osoby bezdomne, można znaleźć na profilu "Zupa na Plantach" w mediach społecznościowych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.