Strach przed pedofilią sprawił, że nawet najgrzeczniejsze amerykańskie dzieci nie otrzymają w tym roku odpowiedzi na adresowane do Mikołaja listy - powiadomiła w piątek agencja AFP.
Od 55 lat amerykańska poczta (USPS) kierowała listy zaadresowane: "Św. Mikołaj, Biegun północny" do miasteczka North Pole (ang. biegun północny) na Alasce, gdzie setki wolontariuszy starały się, aby każde dziecko otrzymało odpowiedź z charakterystycznym znaczkiem pocztowym.
W ubiegłym roku okazało się jednak, że jeden z wolontariuszy biorących udział w tej akcji figurował w rejestrze osób skazanych za przestępstwa na tle seksualnym. Po tym incydencie, USPS zdecydowała się wprowadzić skomputeryzowany system kodowania listów do Mikołaja tak, aby wolontariusze nie otrzymywali adresów i nazwisk dzieci. Zastosowanie się do tych zmian okazało się jednak nieopłacalne dla urzędów pocztowych na Alasce.
Burmistrz North Pole Doug Isaacson porównał amerykańską pocztę do Grincha, bohatera znanej bajki, który kradł prezenty, aby zepsuć dzieciom święta Bożego Narodzenia.
Isaacson zgodził się, że ostrożność jest niezbędna. Przypomniał jednak, że przez ponad pół wieku program przebiegał bez problemów, choć co roku do North Pole napływały dziesiątki tysięcy listów - w ubiegłym roku było ich 150 tys.
Istnieje jednak sposób, aby obejść zaostrzone regulacje. Wystarczy, aby dzieci wysłały list na konkretny adres w liczącym 2100 mieszkańców North Pole, np. ratusza - podpowiedział burmistrz.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.