Historyk poinformował, że pozostanie na stanowisku wiceprezesa IPN. Wyjaśnił, że we wtorek rano złożył dokument wycofujący wniosek o dymisję.
Prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej, historyk, który od kilku lat realizuje projekt poszukiwań tajnych miejsc pochówku ofiar reżimu komunistycznego 28 lutego w Gdańsku otrzymał tytuł "Człowieka Roku 2016 Tygodnika Solidarność".
W rozmowie z dziennikarzami naukowiec poinformował, że pozostanie na stanowisku wiceprezesa IPN. - Jutro 1 marca, czyli piękne święto - Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Po to, by ten dzień przebiegał tak jak powinien, żeby to było autentyczne święto, dziś rano złożyłem dokument wycofujący rezygnację, którą złożyłem miesiąc temu. Wierzę, że przeszkody, które utrudniały czy uniemożliwiały działania poszukiwawcze, ekshumacyjne, zostaną usunięte - mówił.
- Ja nigdy nie opuściłem placu boju. Byłem na tym miejscu cały czas. Mówiąc o trudnościach, które były bardzo istotne - one zagrażały w sposób poważny naszym pracom, chciałem zwrócić uwagę na szereg problemów - dodał.
Zapytany o powody, które zdecydowały o złożeniu, a następnie cofnięciu dymisji, prof. Szwagrzyk powiedział, że "było ich dużo".
- Nie wydaje mi się jednak, aby był to dobry moment, byśmy rozpatrywali punkt po punkcie zdarzenia, do których doszło w ciągu ostatniego czasu. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że te zagrożenia, które istniały dla projektu, dla poszukiwań, przestają istnieć. Wierzę, że to jest już ten dobry nowy czas i nigdy nie będzie w przyszłości konieczności, żeby podejmować dramatyczne kroki, żeby upominać się o wyklętych, upominać się o możliwość prowadzenia prac poszukiwawczych - powiedział naukowiec.
Zapytany o to, czy problemy, które ma na myśli, miały naturę polityczną, Szwagrzyk jeszcze raz zaznaczył, że nie chce mówić o szczegółach. - Polityka, no cóż, żyjemy w świecie, gdzie polityka jest wszędzie. Tyle tylko, że przy szczątkach bohaterów narodowych, przy żołnierzach wyklętych, nikt nie może uznawać siebie, że ma specjalne prawo do naszych bohaterów. Niezależnie kim jest - historykiem, dziennikarzem czy politykiem - powiedział Szwagrzyk.
Historyk podkreślił, że "naszym wielkim obowiązkiem w kraju i na Kresach jest konieczność odnalezienia co najmniej kilkunastu tysięcy ludzi, których komuniści zamordowali w latach 40. i 50., a potem ukryli ich ciała w nieznanych miejscach”. - I dlatego, kiedy dziś przed państwem stoję, mając świadomość, że tych bohaterów znaleźliśmy zaledwie ponad 700 dotychczas, mamy świadomość tego, ile jeszcze tych działań przed nami. Wierzę jednak, że niebawem uda się je zrealizować. To jest najlepszy czas. Jeśli nie teraz, nie my, to kto i kiedy? - mówił Szwagrzyk.
Naukowiec dodał, że niebawem IPN ujawni kolejne nazwiska bohaterów odnalezionych w różnych miejscach Polski.
Prof. Szwagrzyk skomentował także fakt przyznania tytułu "Człowieka Roku 2017". - Czujemy satysfakcję z tego, że to, co robimy znajduje uznanie w oczach innych. Solidarność to wartość, idea, nasza historia i współczesność. Traktuję ten tytuł jako formę zobowiązania: "Zrobiliście dużo, ale my czekamy na więcej". Nie poprzestaniemy w naszej pracy - zaznaczył.
W trakcie uroczystości głos zabrał abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański. - Dokonania prof. Szwagrzyka są wielkie. Jesteśmy mu winni wdzięczność, pamięć i naszą solidarną pomoc - podkreślił. Jan Hlebowicz /Foto Gość Gościem honorowym uroczystości był abp Sławoj Leszek Głódź
- Przed dwoma laty spotkaliśmy się na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, gdzie prowadzone były prace ekshumacyjne. Wówczas udało się odnaleźć, a następnie zidentyfikować doczesne szczątki "Inki" i "Zagończyka". Pamiętam młodzież, wolontariuszy z różnych stron Polski, którzy bezinteresownie włączyli się w te prace. Powtórzę raz jeszcze. Prowadzone przez pana profesora dzieło jest wielkie - dodał.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.