Msza św. w bazylice św. Brygidy w Gdańsku w rocznicę uchwalenia porozumień sierpniowych była okazją do oddania hołdu tym wszystkim, którzy czynnie uczestniczyli w walce o wolną Polskę i ideały Wolności i Solidarności. Homilii przewodniczył metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź.
W bazylice spotkali się trzej przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, dwaj byli - Marian Krzaklewski i Janusz Śniadek oraz obecny szef związku Piotr Duda. Nie zabrakło delegacji lokalnych i zakładowych struktur związku z przewodniczącym regionu Krzysztofem Doślą. Były poczty sztandarowe zakładowych i branżowych struktur „Solidarności”, uczestnicy strajków z roku 1980 i 1988, parlamentarzyści PiS, a także sygnatariusz porozumień sierpniowych ze strony rządowej Tadeusz Fiszbach.
Wśród kapłanów, oprócz abp Głódzia i proboszcza bazyliki ks. Ludwika Kowalskiego, we Mszy św. uczestniczyli między innymi ks. infułat Stanisław Zięba, rektor Gdańskiego Seminarium Duchownego ks. Grzegorz Szamocki, dyrektor Caritas Archidiecezji Gdańskiej ks. Janusz Steć.
Stoczniowcy wnieśli do bazyliki krzyż, który ustawili w pobliżu ołtarza. Do krzyża odniósł się w homilii metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź.
- Krzyż - znak waszej wiary, waszej drogi, waszego zawierzenia Jezusowi Chrystusowi, który na nim - przez swe cierpienie i śmierć - dopełnił dzieła zbawienia. Także znak ludzkiej pracy. Pragniecie, Bracia Związkowcy, w duchowej łączności z Chrystusem i Jego krzyżem, obchodzić wasze święto - rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich w 1980 roku. - mówił metropolita do zgromadzonych.
Metropolita mówił dalej: - Przy różnych okazjach powtarzamy, przypominamy, odwołujemy się do pamiętnych słów błogosławionego Jana Pawła II, który w Gdyni – zapewne są pośród nas ci, którzy ich wtedy słyszeli - wskazał na doniosłość tego, że słowo - solidarność, „zostało wypowiedziane tutaj, nad polskim morzem”. Także na to, że „zostało wypowiedziane tutaj w nowy sposób i w nowym kontekście (…) jest waszą chlubą, ludzie polskiego morza. Ludzie Gdańska, Sopotu i Gdyni - Trójmiasta, którzy żywo macie w pamięci wydarzenia lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych”.
To słowo "Solidarność" jest wciąż waszą chlubą związkowcy z Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność.
Słowo to i treści, które niesie, próbowano wyrugować z polskiego życia, zniszczyć machiną stanu wojennego, represjami, zakazami. Rozbłysło znowu podczas pamiętnych strajków latem 1988 roku, których pamiątkę - to już dwadzieścia pięć lat - obchodzimy w tym roku w sposób szczególny.
Rozświetla także nasz czas, choć są tacy - wielu ich - którzy chcieliby ten blask przesłonić, osłabić, wręcz zgasić. Byli przecież i tacy, niegdyś aktywiści z waszych szeregów, którzy przepraszali za Solidarność. Byli - wciąż są - tacy, którzy nie chcą pamiętać, że to dzięki Solidarności weszli na pokoje władzy, splendoru, zaszczytów. Dziś, zdarza się, bez jakichkolwiek skrupułów głosują za niepracowniczymi ustawami, przekreślają swoją dawną drogę. Wyrzekli się „Solidarności”, jej etosu, jej zasad. Zdradzili ją!
- Bracia i siostry - kontynuował arcybiskup. - Tegoroczny czas waszego święta, rocznicowych wspomnień, przypadł na trudny, ale ważny moment. „Dość lekceważenia społeczeństwa”, „Więcej wolności dla Polaków”. To hasła zapowiadanego przez Związek protestu. Uzasadniacie jego proklamację lekceważeniem przez rząd waszego związku. Grą pozorów zamiast uczciwego i odpowiedzialnego dialogu. Wprowadzaniem do ustawodawstwa pracy liberalnych rozwiązań, drastyczne wydłużenie czasu pracy to jedno z nich. Niepokoją zagrożenia systemu emerytalnego, projekty zmian ustawy o związkach zawodowych, uderzające w prawa związkowe.
Wciąż pojawiają się oskarżenia, że związki zawodowe, że Solidarność, wkraczają w sferę polityki. Wypowiadają je niekiedy ci, dla których Solidarność, stałą się trampoliną do politycznych karier. Co to jest polityka? To roztropna troska o dobro wspólne. A co robić, kiedy tej roztropnej troski zaczyna brakować? Kiedy na jej miejsce wkrada się pewność siebie, dezynwoltura, niekiedy tupet wsparty arogancją? Trzeba się przed tym bronić.
Wy zapewniacie, że „Solidarność” nie wkracza w politykę i nie ma aspiracji do pełnienia władzy. Bo my mówimy - polityka to roztropna troska o dobro wspólne. Ale tu, tak jak w rosyjskim przysłowiu: mówimy partia, rozumiemy Lenin - mówimy o polityce a rozumie się, że mówimy o władzy. Władza, to co mówi, czego żąda, przed czym przestrzega, dyktowane jest powinnością związku zawodowego. To on ma zabiegać o zabezpieczenie słusznych uprawnień ludzi pracy w ramach dobra wspólnego całego społeczeństwa. Bo przecież tak mówią i myślą wasi koledzy związkowcy w całej Unii Europejskiej. A jeżeli ktoś myśli inaczej - tu posilę się rozmową z panem Krzaklewskim w zakrystii, bo w zakrystii tez można coś mądrego usłyszeć - kto by w Unii Europejskiej kwestionował związki zawodowe, to jest politykiem zaszeregowanym do niepoprawnych politycznie. Niepoprawny politycznie.
To wasza droga, związkowcy z Solidarności. Słuszna droga.
Metropolita gdański odniósł się także do zagrożeń jakie niesie ze sobą współczesność i wszechobecny relatywizm światopoglądowy.
Podczas Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro, w czasie spotkania z biskupami Ameryki Południowej, Ojciec Święty Franciszek mówił m.in. o rozpowszechniającej się w wielu krajach i wspólnotach swoistej kulturze wykluczania, odrzucania, sytuacjach, kiedy relacje ludzkie „są regulowane przed dwa nowoczesne „dogmaty” skuteczność i pragmatyzm”. Doświadczamy tego i u nas. Postępuje proces wykluczania, deprecjonowania, negatywnego stygmatyzowania wartości, które stanowią fundament polskiego życia i naszej, narodowej tożsamości. Na tej swoistej liście jest brak szacunku dla Kościoła, osób konsekrowanych, wiary świętej ze wszystkimi tego konsekwencjami dla wspólnotowego życia. Negowanie patriotyzmu zakorzeniającego młode pokolenia w ojczyźnie. Obarczanie nas odpowiedzialnością za winy niepopełnione, lansowanie prze opiniotwórcze media historiozofii winy. Deprecjonowanie małżeństwa uświęconego Bożym błogosławieństwem, rodziny, świętości ludzkiego życia.
Trzeba się tym zjawiskom przeciwstawić. Bronić się przed dyktatem nihilizmu, stawić tamy atakującej nas pustyni duchowej. Stać na straży „ziemi żyznej”. Wartości chrześcijańskich, narodowych. Ukazywać sens, piękno, wartość polskiej drogi. Szczególnie współczesnemu młodemu pokoleniu, wrażliwemu, otwartemu, chłonnemu.
- Wielu jest tych, którzy dobrze zasłużyli się ojczyźnie, służyli Solidarności - mówił metropolita. - Spotkały ich represje w grudniową noc, także później, kiedy podjęli służbę podziemnej Solidarności. Dobrze, że także w waszym środowisku, środowisku Solidarności, podjęto dyskusje o potrzebie przygotowania ustawy, która wyrównałaby krzywdy wyrządzone przez system komunistyczny w stanie wojennym ludziom Solidarności i niepodległościowej opozycji. Więzionym, wyrzucanym z pracy, w różny sposób represjonowanym.
Wtedy, w latach osiemdziesiątych, w ich obronie stanął Kościół. To właśnie tu, u św. Brygidy, zaczęto organizować opiekę lekarską i pomoc materialną dla rodzin represjonowanych. Niestety, ustawa kombatancka uchwalona w 1991 r., zamknęła się na 1956 roku. O tych, co działali, byli represjonowani cierpieli, niekiedy tracili, aż po rok 1989, życie dla wielkiej sprawy polskiej wolności zapomniano. Nie pamiętały także o nich ekipy rządzące wywodzące się z Solidarności. Do dziś wielu byłych represjonowanych żyje z głodowych rent i emerytur, bo w okresie stanu wojennego pozbawiono ich nie tylko wolności i pracy, ale także ograniczono im podwyżki płacowe i awanse. Najwyższy czas, aby te krzywdy naprawić.
Po mszy św., delegacje związkowców oraz metropolita gdański złożyli kwiaty pod pomnikiem ks. prałata Henryka Jankowskiego, wieloletniego proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku i jednego z kapelanów Solidarności. Następnie uczestnicy nabożeństwa przeszli ulicami Gdańska na Plac Solidarności przy Stoczni Gdańsk, gdzie także złożono kwiaty w hołdzie poległym stoczniowcom i wszystkim, którzy oddali życie w walce o ideały „Solidarności”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.