Włoskie korytarze humanitarne są doskonałym przykładem tego, jak skutecznie odpowiadać na apel papieża o przyjmowanie uchodźców. Gwarantują bezpieczeństwo i pomagają w integracji.
Tylko w tym tygodniu do Włoch dotarło 125 syryjskich uchodźców. W ciągu minionego roku prawie 700. Dzięki korytarzom humanitarnym nie musieli stawiać czoła niebezpiecznej podróży przez morze, które tylko w ubiegłym roku stało się cmentarzem dla ponad 5 tys. osób. Inicjatywę wspieraną przez włoski rząd i episkopat, realizują Federacja Kościołów Ewangelickich Włoch i Wspólnota św. Idziego.
Z korytarzy humanitarnych korzystają ludzie w najtrudniejszym położeniu: rodziny z dziećmi, osoby starsze, chore, samotne matki. Innymi słowy ci, których losy w tej i tak trudnej dla każdego sytuacji ucieczki przed wojną są najgorsze. Ważny jest również aspekt bezpieczeństwa zarówno dla nich, jak i naszego społeczeństwa. Projekt zakłada bowiem udzielenie pomocy osobom, które są znane w swojej wspólnocie, które można zidentyfikować, brane są ich odciski palców. Dopiero po tych kontrolach mogą otrzymać wizę.
Mocnym punktem korytarzy humanitarnych jest także to, że opieka nad gośćmi, bo tak są określani, nie kończy się w chwili gdy wysiądą z samolotu. Natychmiast trafiają oni do parafii, wspólnot, czy konkretnych rodzinnych rozsianych na terenie całych Włoch i zaczyna się żmudny proces integracji. W praktyce oznacza to przedszkole i szkołę dla dzieci, kursy językowe dla dorosłych, a z czasem znalezienie im pracy. Przede wszystkim jednak przez cały czas mają przy boku życzliwych im ludzi. To jest właśnie to przekute na codzienność wołanie Franciszka o zastąpienie kultury odrzucenia, tak konieczną kulturą spotkania. Bo wbrew obiegowym opiniom papież w swym postrzeganiu problemu migracji wcale nie jest naiwny. Widzi ludzi potrzebujących pomocy, ale i dostrzega zagrożenia wynikające z braku wzajemnej akceptacji.
Wielokrotnie podkreślał, że trzeba położyć nacisk na konieczność integracji, która nie jest „wchłonięciem drugiego”, tylko wzajemnym uznaniem kulturowego bogactwa obu stron. Przestrzegł też przed pokusą izolowania się i tworzenia niebezpiecznych gett. „Ci, którzy przybywają, nie mogą się zamykać na kulturę i tradycje goszczącego ich kraju, przede wszystkim szanując jego prawa” – mówił ostatnio. Wskazał, że wprowadzane już w wielu miejscowościach programy przyjmowania mniejszych grup (zamiast ogromnych centrów dla uchodźców) zdają się sprzyjać osobistym spotkaniom, pozwalać na podniesienie jakości oferowanej pomocy i dawać większą gwarancję sukcesu.
Ważna jest także rada Franciszka, że rządzący powinni suwerennie kierować się chrześcijańską roztropnością, czyli przyjmować tylu uchodźców, „ilu są w stanie”. W tym kontekście papież położył też duży nacisk na konieczność integracji, bez której nie można mówić o przyjęciu. I to jest chyba jeden z kluczy do stawienia czoła problemowi przyjmowania, czy nieprzyjmowania uchodźców. „Nie można przyjmować, kiedy nie ma możliwości integracji”. I nie są to moje słowa, tylko Franciszka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.