Korea Północna ogłosiła w piątek, że do kraju dostali się "terroryści" wspierani przez amerykańską CIA i wywiad Korei Płd. w celu zabicia północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una. Pjonjang zagroził służbom wywiadowczym obu państw atakiem odwetowym.
Według północnokoreańskiego ministerstwa bezpieczeństwa publicznego na terytorium państwa przedostała się "grupa terrorystów" wspierana przez CIA i wywiad Korei Płd., by przeprowadzić atak terrorystyczny na Kim Dzong Una przy użyciu substancji biochemicznych, w tym radioaktywnych.
"Wytropimy i bezlitośnie zniszczymy do ostatniego terrorystów z amerykańskiej CIA" i południowokoreańskiej Narodowej Agencji Wywiadowczej - zagroził resort w oświadczeniu, opublikowanym w języku angielskim za pośrednictwem państwowej agencji informacyjnej KCNA.
"Antyterrorystyczny atak w koreańskim stylu zostanie rozpoczęty od tego momentu, by zniszczyć wywiadowcze i spiskujące organizacje amerykańskich imperialistów i marionetkową klikę" - napisano w oświadczeniu, nie wyjaśniając, na czym miałyby polegać te działania.
Prawdziwości oświadczenia wydanego przez władze w Pjongjangu nie udało się potwierdzić w niezależnych źródłach - podkreśliła południowokoreańska agencja Yonhap.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.