Blisko 40 dzieci polskiego pochodzenia z domu dziecka w Podbrodziu na Litwie przyjechało we wtorek na Boże Narodzenie do rodzin w Białymstoku i okolicach. Ich pobyt potrwa do 2 stycznia. Z obawy przed grypą, organizujące wizytę stowarzyszenie "Otwarty Dom" zrezygnowało jednak z programu wspólnych spotkań i imprez.
Prezes stowarzyszenia Irena Stankiewicz podkreśliła w rozmowie z PAP, że w ogóle sam przyjazd dzieci, właśnie z powodu epidemii grypy, stał pod znakiem zapytania. Dom dziecka w Podbrodziu, z którego przyjechały dzieci, był nawet z powodu grypy zamknięty przez dwa tygodnie. Na szczęście epidemia minęła, dzieci wyzdrowiały.
"Pierwsza decyzja była, że nie będzie przyjazdu. Ale naciski, determinacja zarówno rodzin, jak i dzieci, były bardzo duże. Cieszę się, że zmieniliśmy decyzję" - podkreśliła Irena Stankiewicz.
Pobyt dzieci organizują już same rodziny. Do niektórych od lat przyjeżdżają te same osoby. Dzieci mają prawdziwe, rodzinne święta, a po nich bywają w kinie, na basenie, lodowisku, odwiedzają też lekarzy. Ponieważ jedna z rodzin dysponuje pensjonatem, niewykluczone, jeśli będzie zainteresowanie, że dojdzie jednak do jednego dużego, wspólnego spotkania.
Jeszcze przed przyjazdem grupy do Białegostoku, do polskich domów dziecka w Podbrodziu i Nowej Wilejce na Litwie, gdzie w sumie przebywa prawie trzystu podopiecznych, trafiły z Białegostoku paczki z prezentami i żywnością.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.