Już połowa pracujących w Wielkiej Brytanii najlepiej wykwalifikowanych imigrantów myśli o powrocie do kraju; wynika to z raportu Deloitte'a - wskazuje czwartkowy "Puls Biznesu".
Dziś, kiedy Europejczycy na hasło "brexit" przestali już reagować słowem "szok", przyszedł czas na chłodne kalkulacje. O minorowych nastrojach imigrantów w Wielkiej Brytanii po ogłoszeniu planów rozwodu z UE napisano już dużo - Deloitte potwierdził je liczbami - czytamy w "PB".
Z najnowszego badania przeprowadzonego przez globalną spółkę konsultingową wynika, że 36 proc. obcokrajowców pracujących w Wielkiej Brytanii rozważa powrót do kraju. To oznacza zwolnienie 1,3 mln etatów (ogółem na Wyspach zatrudnionych jest 3,4 mln imigrantów). Spośród nich aż 26 proc. nie wyklucza wyjazdu w ciągu najbliższych trzech lat. Ale to nie wszystko: najbardziej brexit wystraszył dobrze wykształconych ekspertów. Aż 47 proc. wykwalifikowanych obcokrajowców rozważa "pakowanie manatków" w ciągu najbliższych pięciu lat. Zdecydowanie więcej wśród nich jest obywateli krajów UE niż spoza niej.
Jak wskazuje PB, eksperci Deloitte'a uważają, że takie nastroje powinny skłonić brytyjski rząd do działania. Ostrzegają m.in. przed konsekwencjami brexitu dla pracodawców i wzywają do poszukania rozwiązań pozwalających na uzupełnienie luki, która może powstać na rynku pracy - m.in. skłonienia Brytyjczyków do podnoszenia kwalifikacji albo do stworzenia klimatu przyjaznego... robotom.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.