Barbara Kijanko odebrała wezwanie na przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą badającą aferę Amber Gold. Dotychczas prokurator nie składała zeznań.
Kijanko była prokuratorem referentem prowadzącym sprawę Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz w pierwszej fazie postępowania, po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego pod koniec 2009 r.
O odebraniu przez prok. Kijanko wezwania na przesłuchanie 4 lipca poinformowała PAP przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann (PiS). "Na ten moment nie mamy żadnej wiedzy, żeby się nie pojawiła" - dodała szefowa komisji.
Jak wskazała, jeśli świadek ten tym razem stawi się przed komisją to będzie pytany o całe postępowanie dotyczące Amber Gold. "Będziemy ją pytać o wszystko, co dotyczy pierwszych dwóch lat tego postępowania. O postępowanie sprawdzające, o zabezpieczenie dokumentów tej firmy" - zaznaczyła Wassermann. Dodała, że komisja będzie ją także pytać "o ten wielki paraliż i nieposuwanie się tego śledztwa do przodu".
Wcześniej prok. Kijanko już dwukrotnie wzywana była przez komisję śledczą i nie stawiała się przedkładając zwolnienia lekarskie. Miała ona być pierwszym świadkiem komisji jeszcze w zeszłym roku. Komisja zdecydowała wtedy o zasięgnięciu opinii ws. jej zdrowia. Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie stwierdzili, że nie ma żadnych przeciwwskazań zdrowotnych, by Kijanko stanęła przed komisją. W lutym br. Kijanko została ponownie wezwana przez komisję. Także wówczas nie stawiła się. Komisja zapowiedziała wówczas, że w związku z tym wystąpi do sądu w sprawie nałożenia kary na tego świadka.
W piątek gdańska prokuratura poinformowała, że upłynął rok od momentu, gdy prok. Kijanko przebywa na zwolnieniu lekarskim. "Przedłożyła ona kolejne zwolnienie i jednocześnie złożyła wniosek o przeniesienie w stan spoczynku z powodów zdrowotnych" - podano.
W początkach lutego komisja zdecydowała o przekazaniu do prokuratora generalnego dwóch zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa przez prokuratorów prowadzących sprawę Amber Gold. Jedno z nich dotyczyło prok. Kijanko i tego, jak było prowadzone przez nią postępowanie ws. Amber Gold w okresie grudzień 2009 r. - czerwiec 2012 r.
Prokuratura Regionalna w Łodzi informowała w lutym, że wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów prowadzących bądź nadzorujących postępowanie w sprawie Amber Gold. Sprawa dotyczy śledczych z prokuratury z Gdańska-Wrzeszcza, którzy prowadzili to postępowanie oraz prokuratorów z prokuratury okręgowej, którzy na tym etapie je nadzorowali.
Podczas jednego z posiedzeń komisji jeszcze w listopadzie 2016 r. Wassermann wymieniała możliwe nieprawidłowości w postępowaniu prok. Kijanko. Wskazywała m.in. na umorzenie postępowania bez wykonania czynności, dwukrotne przesłuchanie świadka, który mógłby wystąpić jako podejrzany, wydanie mu kserokopii akt, zlekceważenie trzech kolejnych zawiadomień KNF, niezweryfikowanie stanu faktycznego w sprawie, brak wydania postanowienia o zabezpieczeniu dokumentów i o wydaniu złota przez bank.
Policjantka Katarzyna Tomaszewska-Szyrajew, prowadząca dochodzenie ws. Amber Gold, przyznała w listopadzie przed komisją śledczą, że miała wrażenie, iż sprawa ta była lekceważona przez nadzorującą tę sprawę prokuraturę Gdańsk-Wrzeszcz. Jak oceniała kontakt z prokurator Kijanko był utrudniony, były też problemy z zabezpieczaniem dokumentów.
"Było tak, że próbowałam kontaktować się z prokuratorem telefonicznie, ale ten prokurator nie odbierał telefonów" - mówiła. "Były sytuacje tak absurdalne, że prosiłam prokuratora, który siedział w pokoju obok, by poprosił panią prokurator o odebranie telefonu" - dodała. Wskazała, że właśnie z tego powodu w aktach sprawy znajdują się notatki urzędowe przesyłane faksem do prok. Kijanko, czego - jak zaznaczała - "raczej się nie praktykuje". W jej ocenie w innych sprawach Kijanko była bardzo skrupulatna, a w sprawie Amber Gold tak nie było.
Z kolei zeznający w środę przed komisją b. szef Amber Gold Marcin P. zarzucił Tomaszewskiej-Szyrajew kłamstwo. "To pani prokurator (Barbara Kijanko) na nią naciskała, żeby ona przesłuchiwała m.in. wszystkich pokrzywdzonych, którzy są w chwili obecnej, a to ona nie chciała ich przesłuchiwać" - zeznawał.
Wobec Kijanko toczyło się prokuratorskie postępowanie dyscyplinarne, ostatecznie jednak została ona uwolniona od zarzutów dyscyplinarnych. B. rzecznik dyscyplinarny w ówczesnej Prokuraturze Generalnej prok. Jacek Radoniewicz mówił w grudniu ub.r. przed komisją, że prokuratorzy w sprawie Amber Gold zawinili w sensie potocznym, ale w sensie prawnym nie, skoro zostali uniewinnieni przed sądem dyscyplinarnym. Według niego "cały problem polega na tym, że w porę nie dostrzeżono powagi sprawy". Dodawał, że powodów uchybień dopatrywałby się też w małym doświadczeniu Prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz i prok. Kijanko.
W marcu 2013 r. - już po wybuchu afery - w analizie przygotowanej przez Komitet Stabilności Finansowej jako "czynniki krytyczne" w tej sprawie wymieniono m.in.: "niedostateczne działania prokuratora-referenta na etapie prowadzenia postępowania sprawdzającego, w szczególności ograniczenie się do zgromadzenia szczątkowej dokumentacji, w wyniku czego podjęto decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa", "wadliwe wykonanie przez prokuratora-referenta zalecenia Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe, w szczególności niewykonanie szeregu czynności wskazanych w zaleceniu, co skutkowało umorzeniem dochodzenia" i "brak odpowiedniej reakcji" na zawiadomienia kierowane przez KNF.
Prokuratura Gdańsk-Wrzeszcz zajmowała się sprawą Amber Gold od końca 2009 r. po tym, gdy KNF złożyła zawiadomienie, że firma ta prowadzi działalność bankową bez zezwolenia. Na początku 2010 r. prok. Kijanko odmówiła wszczęcia śledztwa. Po uwzględnieniu przez sąd zażalenia KNF, w maju 2010 r. wszczęte zostało dochodzenie, które w sierpniu zostało umorzone.
Również na postanowienie o umorzeniu KNF złożyła zażalenie, a sąd je uwzględnił w grudniu 2010 r. Po zwrocie sprawy do Prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz zarejestrowano ją, zlecając Komendzie Miejskiej Policji w Gdańsku wykonanie szczegółowo określonych czynności procesowych. W lutym 2011 r. zapadła decyzja o zasięgnięciu opinii biegłego rewidenta. W związku z przedłużaniem się opracowania tej opinii - w maju 2011 roku prokurator referent zawiesiła postępowanie w sprawie.
W listopadzie 2011 r. do Prokuratury Generalnej trafiło pismo szefa KNF z krytycznymi uwagami pod adresem postępowania Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz ws. Amber Gold. Za pośrednictwem gdańskiej prokuratury apelacyjnej trafiło ono pod koniec 2011 r. do gdańskiej prokuratury okręgowej.
Powstała wówczas w prokuraturze okręgowej odpowiedź na uwagi szefa KNF pochodzi z 5 stycznia 2012 r. i było w niej przyznanie, że zawieszenie postępowania było niezasadne, oraz że pismo w tej sprawie zostało skierowane do prokuratury rejonowej we Wrzeszczu; było też stwierdzenie, że po podjęciu postępowania zostanie ono objęte nadzorem przez prokuraturę okręgową.
Jednak, jak wynika z informacji przedstawianych na posiedzeniach komisji śledczej, pismo prokuratury okręgowej w sprawie wznowienia postępowania trafiło do prokuratury rejonowej dopiero w kwietniu 2012 r., a wznowione wówczas postępowanie nie było objęte nadzorem. Ostatecznie w czerwcu 2012 r. postępowanie ws. Amber Gold zostało przez prokuraturę okręgową przejęte. Ta prokuratura postawiła w sierpniu 2012 r. Marcinowi P. pierwszy zarzut.
Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold. Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa przed gdańskim Sądem Okręgowym.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.