Byli szefowie OLT Express Regional Jacek Ł. i Andrzej D. usłyszeli zarzuty wyrządzenia szkody wielu wierzycielom tej spółki przez przelanie w lipcu 2012 r. 92 tys. zł spółce OLT Express Poland - podała Prokuratura Krajowa. Obie te firmy lotnicze były zależne od Amber Gold.
Prokuratura ustaliła też, że od grudnia 2011 r. do końca sierpnia 2012 r. na rzecz OLT Express z kont Amber Gold przelano 5,8 mln dolarów i 43,6 mln zł.
To pierwsze prokuratorskie zarzuty związane z aferą Amber Gold od czasu oskarżenia w czerwcu 2015 r. szefów Amber Gold - małżeństwa Marcina i Katarzyny P. Ich proces o oszustwa w ramach piramidy finansowej toczy się przed sądem w Gdańsku.
Prokuratura Regionalna w Łodzi zarzuciła prezesowi zarządu OLT Express Regional Jackowi Ł. oraz członkowi zarządu tej spółki Andrzejowi D. udaremnienie lub uszczuplenie zaspokojenia wielu wierzycieli. Jak głosi komunikat PK, działając wspólnie i w porozumieniu, usunęli oni składniki majątkowe spółki OLT Express Regional w postaci 92,9 tys. zł - poprzez ich przelanie na rachunek bankowy OLT Express Poland. "Do popełnienia tego czynu doszło 27 lipca 2012 r., a więc dzień po złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości spółki" - podkreśliła Prokuratura Krajowa. "Jack Ł. miał zatem świadomość grożącej spółce upadłości" - dodano.
Kodeks karny przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto - w razie grożącej mu niewypłacalności lub upadłości - udaremnia lub uszczupla zaspokojenie wielu wierzycieli przez to, że usuwa, ukrywa, zbywa, darowuje, niszczy, rzeczywiście lub pozornie obciąża albo uszkadza składniki swojego majątku.
Wobec obu podejrzanych prokurator zastosował po 50 tys. zł poręczenia majątkowego. Prokuratura podkreśla, że nie kończy to łódzkiego śledztwa, które ma na celu pełne wyjaśnienie ich roli w przestępczym procederze oraz dokładnego ustalenia, co stało się z majątkiem Amber Gold oraz spółek lotniczych finansowanych przez Amber Gold. "W przyszłości mogą one skutkować rozszerzeniem zarzutów stawianych Jackowi Ł. i Andrzejowi D." - dodała prokuratura.
Przypomniała, że skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciw twórcom spółki Amber Gold nie oznaczało, że sprawa Amber Gold oraz spółek z grupy OLT powiązanych z nią kapitałowo jest zamknięta dla prokuratury. Od lipca 2016 r. Prokuratura Regionalna w Łodzi prowadzi śledztwo dotyczące nieprawidłowości w funkcjonowaniu Amber Gold oraz spółek lotniczych, w tym OLT Express Poland i OLT Express Regional. "Chodzi głównie o źródła ich finansowania. Badane są również wszystkie powiązania tych spółek i członków ich władz ze spółką Amber Gold, jej twórcami oraz osobami, które z nimi współpracowały i czerpały korzyści ze stworzonej piramidy finansowej" - dodano.
"Wyjaśniane są także powiązania Marcina P. i Katarzyny P. z innymi osobami, które z nimi współpracowały i czerpały korzyści ze stworzonej piramidy finansowej" - dodała prokuratura. Postępowanie wszczęto jeszcze przed rozpoczęciem prac sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. "Działania prokuratury podejmowane są niezależnie od prac sejmowej komisji" - podkreślono. Śledztwo prowadzi zespół prokuratorów powołany 6 kwietnia 2017 r. przez Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego.
W śledztwie dotychczas ustalono, że od 15 grudnia 2011 r. do 30 sierpnia 2012 r. na rzecz OLT Express z kont Amber Gold przelano 5,8 mln dolarów i 43,6 mln zł - podano. "Pomimo tego OLT Express nie realizowała swoich zobowiązań finansowych wynikających choćby z konieczności uregulowania rat leasingowych" - wskazała prokuratura. Przypuszcza ona, że nie były to wszystkie pieniądze klientów Amber Gold, które zostały wyprowadzone z kont spółki. "Zbadanie wszystkich takich przepływów pozwoli na szersze zaspokojenie pokrzywdzonych w sprawie Amber Gold" - dodano.
Prokuratura podkreśla, że śledztwo ma na celu wszechstronne i rzetelne wyjaśnienie wszystkich okoliczności całej sprawy, w tym także ustalenie wszystkich osób, które współdziałały z Marcinem P. i Katarzyną P. i czerpały korzyści ze stworzonej piramidy finansowej. W przyszłości mogą one skutkować ogłoszeniem zarzutów kolejnym osobom powiązanym z Amber Gold i spółkami z grupy OLT oraz rozszerzeniem zarzutów dotychczas ogłoszonych podejrzanym - dodano.
W zainteresowaniu prokuratorów jest też dokładne zbadanie funkcjonowania spółek lotniczych finansowanych przez Amber Gold, w tym OLT Express Poland i OLT Express Regional. "Chodzi głównie o źródła ich finansowania. Badane są również wszystkie powiązania tych spółek i członków ich władz ze spółką Amber Gold, jej twórcami oraz osobami, które z nimi współpracowały i czerpały korzyści ze stworzonej piramidy finansowej" - dodano.
W połowie 2011 r. spółka Amber Gold przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express, pod którą działały linie OLT Express Regional (z siedzibą w Gdańsku, wykonujące rejsowe połączenia krajowe) oraz OLT Express Poland (z siedzibą w Warszawie, które wykonywały czarterowe przewozy międzynarodowe).
Głośno o sytuacji Amber Gold zrobiło się w lipcu 2012 r., kiedy linie OLT Express zaczęły mieć kłopoty finansowe - zawieszono wówczas rejsy, a spółka wycofała się z inwestycji w linie lotnicze. OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Jak wówczas informowano wniosek o upadłość OLT Express Regional został zgłoszony o cztery dni wcześniej niż OLT Express Poland. W połowie sierpnia 2012 r. upadłość ogłosiła spółka Amber Gold.
Sprawę Amber Gold od jesieni 2016 r. bada sejmowa komisja śledcza, która ostatnio zajmowała się wątkiem lotniczym sprawy, w tym funkcjonowaniem linii OLT. Komisja przesłuchała osoby zarządzające tymi liniami, w tym - na początku czerwca - Jacka Ł. i Andrzeja D. Ł. mówił, że oświadczenie Marcina P. z 18 lipca 2012 r., iż przestaje inwestować w branżę lotniczą "to było totalne zaskoczenie i wielki szok". Zapewniał również, że nie miał świadomości, iż OLT Express było finansowane z lokat klientów Amber Gold. Również D. pytany, czy wiedział, że pieniądze inwestowane w linie lotnicze pochodzą z oszustwa, odparł: "Absolutnie nie mieliśmy takiej świadomości".
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.