Przed sądem w Amsterdamie rozpoczął się w środę proces krytyka islamu, populistycznego przywódcy antyimigracyjnej Partii na rzecz Wolności Geerta Wildersa, oskarżonego o podżeganie do nienawiści. Holender nie przyznaje się do winy i powołuje się na prawo do wolności słowa oraz na swój immunitet parlamentarzysty.
Przed gmachem sądu kilkuset sympatyków Wildersa demonstrowało przeciwko pociąganiu go do odpowiedzialności. Trzymano plakaty z napisami o "rytualnym zarzynaniu naszej wolności".
Prokuratura zarzuca Wildersowi, o którym zrobiło się głośno, gdy nakręcił antyislamski film wideo pt. "Fitna", obrazę muzułmanów i ich religii oraz podżeganie do nienawiści wobec wyznawców islamu.
Wildersowi grozi 16 miesięcy więzienia i 10 tys. euro grzywny.
W przededniu procesu oskarżony wyrażał przekonanie, że zostanie uniewinniony. Twierdził, że wypowiadając się przeciwko islamowi i islamskim ekstremistom korzystał jedynie z prawa do swobodnego wyrażania opinii. Holenderskiemu wymiarowi sprawiedliwości i koalicji rządzącej zarzucił zainscenizowanie "politycznego procesu pokazowego".
W sądzie Wilders nie przyznał się do winy. Jego obrońca Abraham Moszkowicz oświadczył, że zarzucane jego klientowi krytyczne wypowiedzi na temat Koranu, muzułmanów i islamu były "istotnym wkładem w debatę publiczną". Dodał, że założyciel i przywódca Partii na rzecz Wolności krytykował islam zawsze jako deputowany do holenderskiego parlamentu, więc jest objęty immunitetem.
W opublikowanym w 2008 roku filmie "Fitna" Wilders przedstawił islam jako "krwiożerczą ideologię terrorystyczną". Prokuratura zarzuca mu też, że w przemówieniach i wywiadach domagał się zakazu Koranu, nazywając tę świętą księgę islamu "faszystowską" i przyrównując ją do "Mein Kampf" Hitlera.
Agencja dpa odnotowuje, że Wilders cieszy się w Holandii dużą popularnością. Sondaże wskazują, że jego Partia na rzecz Wolności jest jedną z największych sił politycznych w kraju.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.