Sztuka dziś nie ma ambicji podejmowania tematu religijności. Ale Kościół, z pełną świadomością czasów, w jakich żyjemy, może się włączyć w tworzenie sztuki – uznali uczestnicy debaty „Gdzie jesteś, piękno? Między gustem, ekspresją i transcendencją” zorganizowanej w ramach „Dziedzińca Dialogu”.
Sztuka dziś nie ma ambicji podejmowania tematu religijności. Piękno przeniosło się na architekturę lub ciało człowieka, które jest obsesyjnym obiektem starań. Ale Kościół, z pełną świadomością czasów, w jakich żyjemy, może się włączyć w tworzenie sztuki – uznali uczestnicy debaty „Gdzie jesteś, piękno? Między gustem, ekspresją i transcendencją” zorganizowanej w ramach „Dziedzińca Dialogu”. Drugie spotkanie tegorocznego cyklu spotkań ludzi o odmiennych światopoglądach odbyło się w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie.
Uczestnikami debaty byli: historyk sztuki Małgorzata Ludwisiak, krytyk teatralny i historyk literatury Jacek Kopciński, reżyser Jan Kidawa-Błoński i malarz Paweł Susid. Gości powitał w imieniu kard. Kazimierza Nycza bp Michał Janocha. Rozmowę prowadził wicedyrektor TVP Kultura, Jakub Moros.
– Piękno, jeśli chodzi o sztukę, to nie kategoria, która zarządza sztuką i nie jest jej celem – mówiła podczas debaty Małgorzata Ludwisiak. Jak tłumaczyła, jest to spowodowane wielką katastrofą wojen XX wieku, które były przyczyną kryzysu kultury i kryzysu wiary. – Dla naszych czasów trauma XX wieku jest tym, co przeżywała Europa w XIV wieku podczas „czarnej śmierci”. Wychodziła z niej kilka wieków i tak będzie z nami przez kilka najbliższych pokoleń – wyjaśniła.
Odnosząc się do pojęcia piękna, Ludwisiak stwierdziła, że nastąpiła powszechna estetyzacja życia w kulturze Zachodu. – Piękno przeniosło się na meble, architekturę, ciało człowieka, które jest obsesyjnym obiektem starań. Sztuka, zachowując piękno estetyczne, musiałaby reprodukować otaczającą nas rzeczywistość, a ona ma i zawsze miała o wiele bardziej doniosłe funkcje – mówiła uczestniczka debaty.
– Sztuka dzisiaj często nie ma ambicji podjęcia tematu religijności czy metafizyki, bo każe nam wykraczać poza dzieło – zauważyła Ludwisiak. Jak dodała, dzisiaj artyści mogą współpracować z Kościołem, jest to kwestia pogłębienia relacji i większej śmiałości, bo lista artystów, którzy się tego podejmują, jest na razie dość krótka.
Ludwisiak zauważyła, że jeśli mówimy o historii mecenatu Kościoła, to należy przypomnieć postać Michała Anioła. – Każdy artysta dla swoich czasów jest artystą-skandalistą. Łamie przyzwyczajenia kulturowe, to, co byśmy nazwali kanonem i układa go na nowo. Często pierwsza reakcją był szok i nie wszystkie kościoły otwierały się na jego sztukę – zauważyła prelegentka. Przywołała obraz „Sąd ostateczny”, który wzbudził początkowo kontrowersje przez nagość znajdujących się na nim postaci.
Do kanonu piękna we współczesnym teatrze odniósł się z kolei Jacek Kopciński. Według niego, w teatrze reprodukuje się piękno. – Oczywiście w Polsce i w Europie mamy manifestacje, w których świadomie łamie się to piękno dla wybranej publiczności, wręcz się je profanuje. Dotyczy to również aspektów religijnych pojawiających się na scenie – powiedział. Dodał, że w samej naturze teatru pozostaje stwarzanie rzeczywistości od początku, kreacji z niczego.
Jak zauważył Kopciński, Kościół może być inspiracją duchowości. – Kiedy przeżywamy smutki, ale silnie odczuwamy, że życie wychodzi z formy, są to momenty doświadczeń metafizycznych – mówił. Przywołał scenę jednego z przedstawień teatralnych, w którym niezwykle istotną rolę odgrywała reżyseria światła. – Na twarzy kobiety pojawia się taki rodzaj światła, jaki możemy oglądać na obrazach Caravaggia. To jest niesamowity moment, rodzaj zmartwychwstania – mówił. Podkreślił, że często w fabule przedstawień teatralnych pojawia się nihilistyczne doświadczenie rzeczywistości, jednak na poziomie reżyserii światła bohaterowie dostępują podniesienia. – Mam wrażenie, że reżyserzy o wiele śmielej sięgają po niewerbalne środki wyrazu, by komunikować podniesienie postaci, wręcz zbawienie – tłumaczył.
Kolejny uczestnik debaty, reżyser Jan Kidawa-Błoński jako piękno przedstawił liczbę fi. – Zanim zostałem filmowcem byłem architektem. Uczono mnie, że piękno to harmonia, idealne proporcje znajdujące odpowiedniki w stworzeniach Bożych. Istnieje też piękno, które jest ubrane w coś, co je pudruje i trzeba czasu żeby natura zdarła z niego „farbę”. Film odbiera się przez to, jak oddziałuje na emocję odbiorcy i to właśnie w przekazie tych emocji jest piękno – tłumaczył Kidawa-Błoński.
Według reżysera, punktem krytycznym w istnieniu piękna sztuki jest wiek XIX. – Właściwie do tego wieku z różnych powodów sztuka była inspirowana przez mecenasów. Płacono za piękne rzeczy. Kościół też był takim wielkim mecenasem sztuki – podkreślił. To właśnie w XIX wieku zaczęła się doba pary, maszyn, zmieniło się podejście twórców do świata. – Teraz też młodzi ludzie mówią, że jeśli ktoś zamówi piękną sztukę, to ją stworzą, inaczej ona się nie sprzeda – zauważył. – Kościół z pełną świadomością czasów, w jakich żyjemy, może się włączyć w tworzenie sztuki. Nie chodzi o to, żeby robić filmy sakralne. Można robić filmy, które swoim duchem będą świadczyły o istnieniu Boga – mówił Kidawa-Błoński.
Według Pawła Susida, piękno nie istnieje obiektywnie, jest czysto subiektywne. – Malarstwo renesansowe według mnie jest najbliżej pojęcia piękna najwyższego – powiedział Susid. Jak zauważył w XX wieku nowe kierunki próbowały obalać kanony piękna, które istniały. – Z dzisiejszego punktu widzenia autorem sztuki, która mogłaby zaistnieć w świątyniach jest Bill Viola. Odnosi się on do malarstwa renesansowego – mówił.
Susid zwrócił też uwagę, że niewielu studentów szuka „tematów estetycznych”. – Większym zainteresowaniem cieszą się tematy społeczne dotyczące problemów dzisiejszego świata. Po dwóch wojnach wiele dzieł sztuki zajmuje się kondycją człowieka, a ona dość daleko jest od czystej estetyki – mówił. Podkreślił, że studenci szukają też tematów związanych z duchowością, metafizyką i transcendencją.
Uczestnik debaty wyraził również opinię, że obecnie trudno jest ludziom Kościoła pomyśleć poważniej nad sztuką współczesną dlatego, że sprawia ona często, że odczuwamy dyskomfort bardzo mocny w odbiorze. – Przydałaby się odwaga i zaufanie pójścia za artystą – powiedział. Dodał, że wielu artystów nie czuje się dobrze w relacji z Kościołem. – Nie odczuwa bowiem żadnego zainteresowania ze strony wiernych i Kościoła. Mecenat Kościoła mógłby zmienić tę sytuację – wytłumaczył.
„Dziedziniec Dialogu” to polska edycja zainaugurowanego w 2011 r. przez Benedykta XVI, a organizowanego przez Papieską Radę ds. Kultury wraz z rożnymi Kościołami lokalnymi „Dziedzińca Pogan”. Gościł on już w takich miastach jak Paryż, Barcelona, Sztokholm, Bukareszt czy Asyż. Jest to współczesny areopag spotkania z „poganami”, na wzór dawnego dziedzińca świątyni jerozolimskiej.
Wydarzenie skierowane jest do ludzi kultury, nauki, liderów opinii i mediów. Celem jest stworzenie przestrzeni spotkania ludzi o odmiennych światopoglądach oraz reprezentujących różne wyznania czy religie. Jest też pomostem między tymi wierzącymi a niewierzącymi, którym drogie są uniwersalne wartości, niezależnie z jakich źródeł je wywodzą. Porusza aktualne i jednocześnie najbardziej dyskutowane tematy w obszarze kultury, nauki i społeczeństwa, żywo obecne w dyskusji publicznej.
W debatach warszawskiego „Dziedzińca Dialogu” biorą udział artyści, intelektualiści, naukowcy i duchowni. Spotkania odbywają się w prestiżowych miejscach, stanowiących ważne ośrodki nauki, kultury i życia publicznego stolicy Polski. Prelegenci podejmą tematy stanowiące oś sporu między wiarą i niewiarą w przestrzeni nauki, kultury i wizji społeczeństwa. W tym roku dodatkowo odbędzie się także debata specjalna z udziałem przedstawicieli Kościoła. Oprócz tego na jego program złożą się liczne wydarzenia towarzyszące.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.