Ostatecznie zawsze chodzi o to, aby prowadzić człowieka do spotkania z Jezusem Chrystusem. Jest to tak proste, że aż banalne.
KAI: W Polsce trwa dyskusja o wprowadzeniu niedziel wolnych od pracy. Sejm proponuje dwie a Kościół twardo obstaje przy czterech. Skąd ta determinacja?
- Dla chrześcijanina niedziela jest cotygodniową Wielkanocą - tak mówił Jan Paweł II. Nie chodzi tylko o odpoczynek. Kiedy człowiek wstrzymuje się od działania, otwiera przestrzeń Panu Bogu. Dlatego ja nie działam, żeby On mógł we mnie działać.
KAI: Episkopat przygotowuje na bazie adhortacji „Amoris laetitia” specjalne vademecum duszpasterstwa rodzin. Jak należy czytać ten papieski dokument?
- „Amoris laetitia” trzeba czytać w kontekście tego, co Franciszek mówił o zmianach jakie są potrzebne w Kościele. Mówi, że najważniejszą z nich jest „zmiana odniesienia”. Nie ma być to zmiana normy - małżeństwo chrześcijańskie jest nierozerwalne - Franciszkowi nie chodzi o zmianę doktryny, tylko o to, abyśmy prowadzili człowieka do życia Ewangelią poprzez towarzyszenie mu w drodze, zaczynając od nierzadko trudnego punktu, w którym on się dzisiaj znajduje.
Wyzwaniem duszpasterskim jest towarzyszenie narzeczonym, a także osobom porzuconym, pozostającym w separacji i rozwiedzionym. W Polsce nie jesteśmy do tego przygotowani. A żeby komuś towarzyszyć – i są to kolejne „słowa klucze” Franciszka – trzeba umieć rozeznawać. A chodzi o rozeznanie nie tylko sytuacji w jakiej dany człowiek się znalazł, ale i darów duchowych, które są mu dane. Dopiero wówczas można iść naprzód.
Tymczasem nasze podejście do „Amoris aetitia” jest takie: Dajcie nam wyraźne wskazówki, kogo rozgrzeszyć, a komu rozgrzeszenia odmówić! Któryś z gorliwych księży mówił mi, że bardzo pracuje nad tym, aby życzliwie się z człowiekiem pożegnać, odmówiwszy mu rozgrzeszenia. A ja pytam: A dlaczego ksiądz chce się z tym człowiekiem żegnać? Można odmówić rozgrzeszenia, ale powinien ksiądz zaproponować spotkanie na wspólnej modlitwie, a za tydzień w grupie formacyjnej. Porządek sakramentalny w Kościele, choć jest najważniejszy, nie jest jedynym porządkiem łaski. Człowiek taki nie jest wykluczony z Kościoła. Trzeba się odważyć, aby mu towarzyszyć, wiedząc jaka jest Dobra Nowina o małżeństwie i o rodzinie.
Wśród polskich księży spotykamy tendencję do automatycznego namawiania do małżeństwa par żyjących razem, jeśli tylko nie mają przeszkód. A gdzie jest pytanie o wiarę? Jeśli nie ma wiary, jakie będzie rozumienie małżeńskiej przysięgi? Nie należy chodzić na skróty. Jest to przeciwieństwo tego, co mówi Franciszek: Towarzyszyć człowiekowi!
KAI: Główną osią sporu wokół „Amoris laetitia” jest jej 8 rozdział, mówiący o związkach niesakramentalnych osób rozwiedzionych. Chodzi o możliwość dopuszczenia ich do Komunii św. Czy zdaniem Księdza Arcybiskupa jest to możliwe?
- Tu jest właśnie miejsce na owo towarzyszenie i rozeznawanie, do którego wzywa Franciszek. I ono musi mieć bardzo indywidualny charakter.
KAI: Czy dokument polskiego Episkopatu będzie próbą reinterpretacji adhortacji?
- Będzie próbą wejścia w jej ducha, inaczej nie byłoby sensu go pisać.
KAI: Ksiądz Arcybiskup przewodniczy Zespołowi Episkopatu ds. Nowej Ewangelizacji. Jaki jest jego główny cel i jaką pracę wykonuje?
- Zespół utworzony został w tym samym "kluczu", w jakim w Rzymie powstała Papieska Rada ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji. Benedykt XVI stworzył ją po to, aby nurt nowej ewangelizacji pokazać jako kluczowy.
Chodzi też o to, by stworzyć płaszczyznę współpracy środowisk nowej ewangelizacji. A w Polsce są to już setki tysięcy zaangażowanych ludzi. Jesteśmy w przeddzień czwartego Kongresu Nowej Ewangelizacji. Drugą taką inicjatywą jest Ogólnopolska Szkoła Ewangelizatorów - dla osób już zaangażowanych w to dzieło. W Polsce działa też kilkadziesiąt szerzej lub bardziej lokalnie znanych szkół. Każda z nich proponuje dziesiątki inicjatyw ewangelizacyjnych. Wspólnym ich mianownikiem jest wyjście poza swoje środowisko, ruch czy parafię. Dzieje się dużo pięknych rzeczy. Jest to jedna z największych radości, jaka mnie spotkała jako biskupa, choć Duch Święty uruchamia w Kościele procesy, z którymi czasem nie jest łatwo ani wygodnie.
KAI: Duch Święty tworzy jedność, czego dowodem jest m. in. ruch ekumeniczny. Jak można scharakteryzować stan ekumenizmu dziś? Upragnionej jedności bynajmniej nie widać.
- Jesteśmy w podobnej sytuacji jak Żydzi po niewoli babilońskiej. Każdy pobudował sobie bezpieczny domek w ramach własnej konfesji. Natomiast w gruzach leży świątynia, czyli jeden Kościół, „jedno Ciało w jednym Duchu”.
Sytuacja ta przekłada się na naszą wiarygodność misyjną. Gdy chcemy wychodzić z Ewangelią do ludzi, to każdy kto nas słucha, może powiedzieć: Załatwcie to najpierw między sobą! Naszym postępowaniem nie nadążamy za tym, czego nauczamy.
KAI: A co należy zrobić, aby ekumenizm był w centrum misji Kościoła, tak jak chciał tego Jan Paweł II?
- Ekumenizm - od Jana Pawła II po Franciszka - definiowany jest jako wymiana duchowych darów. Gdy przyjmuję, że Duch Święty działa także w innych Kościołach, to muszę być zainteresowany przyjęciem duchowych darów, które stamtąd płyną. A często pada pytanie: jaka ma być wymiana duchowych darów, skoro wszystkie są obecne w Kościele katolickim. Zgoda, ale to wcale nie oznacza, że jako katolicy wszystko przeżywamy w najlepszy sposób.
KAI: W tych dniach wspominaliśmy rocznicę 500-lecia Reformacji. Czego możemy nauczyć się od Kościołów protestanckich?
- Aby się tego dowiedzieć wystarczy zajrzeć do wspólnej deklaracji katolicko-luterańskiej na temat usprawiedliwienia, przyjętej w 1999 roku. Można tam przeczytać ile Duch Święty zrobił przez te pięć wieków po obu stronach. Już w XVI wieku, kiedy Luter tak silnie postawił temat usprawiedliwienia, naszą odpowiedzią na Soborze Trydenckim był Dekret o usprawiedliwieniu. Równie ważny, co piękny! Wyważony. Ojcowie soborowi bili się o każde zdanie. W dekrecie czytamy, że "Jesteśmy usprawiedliwiani darmo, bo nic z tego, co poprzedza usprawiedliwienie, czy to wiara, czy uczynki, nie zastępuje samej łaski usprawiedliwienia". Jest to jeden z najdojrzalszych dokumentów w dziejach Kościoła. Ówczesna różnica między katolikami a protestantami była taka, że przyjęli oni, iż usprawiedliwienie dokonuje się TYLKO dzięki łasce (Sola Gratia). Natomiast ojcowie trydenccy mówią o pierwszeństwie łaski, nie pomijając znaczenia czynów człowieka oraz jego wolnej woli.
Dziś - jeśli mówimy o wymianie darów między Kościołami - to przede wszystkim mamy na myśli nową ewangelizację. Np. Kurs Alfa, stosowana u nas metoda pierwszej ewangelizacji, powstał w Kościele anglikańskim. Kurs jest oparty na kerygmacie, który jest wspólny dla wszystkich Kościołów.
KAI: Zbliża się Synod Biskupów o młodzieży. Co winien on zmienić w Kościele, także w Polsce?
- Nie jest to synod o młodzieży lecz synod o towarzyszeniu młodym przez Kościół w ich powołaniu. Synod o Kościele i jego odniesieniu do młodych. To ważne, bo gdy pyta się młodych czy mają doświadczenie towarzyszenia im w Kościele, to zaledwie 20 - 30 % odpowiada „tak”. Z ankiety jaką przeprowadziliśmy w Krakowie wynika, że młodzież w wieku gimnazjalnym bardziej chciałaby się zaangażować, ale nie widzi, że jest w Kościele potrzebna. Młodzi, np. po bierzmowaniu nie widzą propozycji, dzięki której mieliby w Kościele pozostać. Nie widzą pola do zaangażowania oraz towarzyszenia im ze strony Kościoła. Posłuchajmy więc, jakie młodzi mają doświadczenie Kościoła? A to może być dość mocna lekcja.
Warto jest proponować młodym bycie w małych wspólnotach. Uczestnictwo w takiej wspólnocie jest kluczowe w rozumieniu wiary, Boga i Kościoła. Jan Paweł II napisał w „Pastores dabo vobis”, że najważniejszym źródłem powołań jest indywidualne kierownictwo duchowe. A to jest bliskie „towarzyszeniu”, o które apeluje Franciszek. Małe wspólnoty są doskonałym miejscem indywidualnego towarzyszenia, czego młodzi tak bardzo potrzebują.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.