Ratownicy we francuskich Alpach mówią we wtorek o cudzie po uratowaniu narciarza, który przetrwał 45 minut zasypany przez lawinę. Spod śniegu zdołał wystawić rękę, zatrzymując dzięki temu pod spodem nieco powietrza i ułatwiając ratownikom odnalezienie.
"Można to zaliczyć do cudów, ponieważ został poniesiony (przez lawinę) 200 metrów, przeskoczył skalisty grzbiet i spędził 45 minut pod 50 centymetrami śniegu" - powiedział szef ratowników Sebastien Rigault.
Do wypadku doszło w sobotę w masywie górskim Vercors. 53-letni nauczyciel fizyki jeździł na nartach mimo podwyższonego ryzyka zejścia lawin. Odnaleziono go wychłodzonego (temperatura ciała spadła do 28 stopni), z urazem czaszki i złamaniem kości udowej. Przebywa w szpitalu w Grenoble.
"W zawodzie ratownika bardzo rzadko zdarza się, by ofiara lawiny wyszła z niej żywa" - mówi Rigault. Agencja AFP przypomina, że w marcu zeszłego roku we francuskiej Sabaudii 16-latek przeżył trzy godziny pod śniegiem po zejściu lawiny. Jego trzech towarzyszy - w tym przewodnik górski - zginęło.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.