Sytuacja w handlowej stolicy Pakistanu, Karaczi, jest napięta po piątkowych zamachach bombowych, w których zginęło 25 osób, a ponad 150 zostało rannych - pisze w sobotę agencja Reutera.
Większość sklepów w tym 18-milionowym mieście była w sobotę zamknięta, a transport publiczny praktycznie ustał, gdy na ulicach zgromadziły się tysiące żałobników.
Jak pisze Reuter, napięta sytuacja w Karaczi poddaje pod dyskusję skuteczność zwalczania bojowników powiązanych z Al-Kaidą przez pakistańskie siły bezpieczeństwa.
"Wygląda to tak, jakby w Pakistanie nie było rządu. Politycy zawsze mówią, że są tu bojownicy i że nas zaatakują. A jak już atakują, policja i rząd nic nie robią" - powiedział mężczyzna, który stracił krewnego w jednym z piątkowych zamachów.
Według władz, oba ataki przeprowadzili zamachowcy-samobójcy na motocyklach. Pierwszy miał miejsce na jednej z ulic Karaczi, gdzie zamachowiec uderzył w autobus z szyitami udającymi się na procesję z okazji ważnego szyickiego święta Muharram. Atak ten, w którym śmierć poniosło 12 osób, miał cechy charakterystyczne dla działań talibów.
Wkrótce potem nastąpiła eksplozja przed szpitalem, do którego przewieziono rannych z pierwszego zamachu. W wyniku tego ataku zginęło 13 osób.
W ostatnich miesiącach miasto stało się sceną aktów przemocy motywowanej etnicznie i politycznie.
Pakistańscy talibowie związani z Al-Kaidą, usiłujący obalić proamerykański rząd cieszącego się niewielką popularnością prezydenta Asifa Alego Zardariego, zorganizowali od października 2009 roku kilka fal zamachów bombowych na zatłoczonych bazarach oraz w okolicach gmachów wojskowych i policyjnych, zabijając w sumie kilkuset ludzi.
W ciągu ostatnich dwóch lat w atakach terrorystycznych w Pakistanie zginęły ponad 3 tysiące ludzi, w większości cywilów.
Szyici stanowią 20 proc. ludności Pakistanu, w którym dominującym wyznaniem jest sunnizm. Od końca lat 80. ofiarami przemocy między obu odłamami islamu padły w całym kraju ponad 4 tysiące szyitów.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.