Często, myśląc o Wschodzie, jesteśmy niewolnikami stereotypów, że daleko, zimno, białe niedźwiedzie i bieda. To nie jest cała prawda, a bezpośrednie kontakty z duszpasterzami i mieszkańcami tych terenów pomagają zrozumieć, jak jest naprawdę – mówi w rozmowie z KAI ks. Leszek Kryża TchR, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi w na Wschodzie.
Pamiętam z okolic Charkowa, że podobną pomoc na wielką skalę Kościół daje też migrantom wewnętrznym, dając im pożywienie, odzież, lekarstwa, szukając dachu nad głową i wyręczając lokalne władze.
– Tak jest w wielu wypadkach. Posługujący tam często mówią, że jak władza nie przeszkadza, to już jest bardzo dużo. To jest dla mnie taki znak rozpoznawczy Kościoła katolickiego: obok działalności ewangelizacyjnej, formacyjnej, ta działalność charytatywna jest prowadzona ponad podziałami, bez względu na religię i pochodzenie. Widzimy przede wszystkim człowieka potrzebującego. To jest piękne i władze lokalne zaczynają to doceniać i jest sporo takich miejsc, gdzie następuje współdziałanie władz i różnych Kościołów, które łączy wspólne dzieło. Mam nadzieję, że będzie ich coraz więcej.
Fenomenem tej pomocy jest też to, że projekty, pisane przez duszpasterzy, mających na co dzień kontakt z mieszkańcami wschodnich parafii, trafiają w sedno lokalnych potrzeb i obywają się bez pośredników.
– Zdecydowanie tak. Poza tym często słyszę od tych ludzi, że ta pomoc jest dla nich bardzo ważnym znakiem solidarności ze strony Polski. Nie czują się odcięci od świata i zostawieni sami sobie, ale wiedzą, że zawsze mogą na nas liczyć. Choć trzeba też zaznaczyć, że jesteśmy tylko jedną z wielu organizacji, które niosą tam pomoc.
Towarzyszę temu Kościołowi od początku jego rozwoju po „pierestrojce” i widzę ogromne zmiany, zarówno zewnętrzne, dotyczące infrastruktury, jak i wewnętrzne – dotyczące struktur, wspólnot i lokalnej administracji. Z drugiej strony jesteśmy tam też świadkami emigracji, bo warunki ekonomiczne są, jakie są, a każdy ma prawo do poszukiwania lepszych warunków życia. Duszpasterze widzą, że najbardziej aktywni parafianie wyjeżdżają i często słyszę z ich ust refleksję: być może nasza rola polega na dobrym przygotowaniu ich do tego wyjazdu, by mogli się odnaleźć i coś wnieść w życie Kościoła, do którego pojadą.
A przyjeżdżają m.in. do Polski, gdzie trafiają do duszpasterstwa Opoka, którego Ksiądz jest opiekunem. Co to za grupa?
– To młodzi ludzie, którzy studiują na przeróżnych uczelniach w Warszawie, a także ci, którzy już po studiach układają sobie życie w Warszawie. W większości ci młodzi ludzie mają Karty Polaka, są pełni pomysłów, fantastycznie sobie radzą i nie jest prawdą, że tylko czekają na wsparcie. Z tej wspólnoty wyrosło też wiele fajnych rodzin, przez 5 lat miałem już okazję pobłogosławić 9 związków małżeńskich i ochrzcić kilkoro dzieci. Jest radość, że ta wspólnota rozwija się, żyje. Wielu tych ludzi jest dziś aktywnymi członkami wspólnot parafialnych, angażują się w różne wspólnoty i wnoszą tam dużo „dobrego zamętu”.
Zarówno w przypadku tych studentów, jak i osób, które będą przyjeżdżać ze Wschodu na mocy nowej ustawy repatriacyjnej, cała mądrość polega na tym, żeby dawać im wędkę, a nie rybę: być z nimi i towarzyszyć im w taki sposób, aby w przyszłości byli w stanie sami sobie poradzić.
Taką „wędką” będzie też pomoc niesiona w ramach Wolontariatu Syberyjskiego, którzy w przyszłym roku wyjadą na Wschód?
– Tak. Na hasło, że tworzymy taką inicjatywę, zgłosiło się ponad 60 osób z całej Polski w przeróżnym wieku i z przeróżnym doświadczeniem. W tym gronie są i nauczyciele i „złote rączki” i ludzie, którzy potrafią poprowadzić oazę dla dzieci – możliwości mają bardzo wiele. Stworzyła się z nich ciekawa wspólnota, która szykuje się do wyjazdów na Wschód: na Syberię, ale też do Kazachstanu i na Ukrainę. To działa w dwie strony: oni nie tylko pojadą tam dać coś z siebie, ale drugie tyle otrzymają.
Myślę, że ten wyjazd zmieni też ich sposób myślenia. Często, myśląc o Wschodzie, jesteśmy niewolnikami stereotypów, że daleko, zimno, białe niedźwiedzie i bieda. To nie jest cała prawda, a bezpośrednie kontakty z duszpasterzami i mieszkańcami tych terenów pomagają zrozumieć, jak jest naprawdę. Jestem pewien, że także wyjazd wolontariuszy na te tereny zmieni to myślenie.
Taka forma łączności rozwija się też w ramach tzw. „mostów modlitewnych”, w które włączyło się na razie 5 parafii warszawskich i 5 z diecezji irkuckiej, a ostatnio także dwie z diecezji ełckiej. Nawiązują one partnerskie relacje, które, oprócz modlitwy za siebie nawzajem, skutkują wzajemnymi odwiedzinami: najpierw duszpasterzy, potem np. dzieci i młodzieży.
Następnym krokiem muszą być dalsze rozmowy z udziałem prezydenta Ukrainy.
Puin w przeszłości zbyt wiele razy kłamał - uważa MSZ Ukrainy.
... dotyczący jego rozmów z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem.
Zostało jeszcze kilka dużych problemów, które "nie do końca" zostały rozstrzygnięte.
Żołnierze zaprezentowali sprzęt wojskowy na wielu piknikach.
Omówiono uwolnienie 1,3 tys. więźniów oraz wizytę Władimira Putina na Alasce.
"Żadna partia w Libanie poza strukturami państwa libańskiego nie ma prawa posiadać broni".