Paraliż komunikacyjny wywołały w piątek niespotykane od lat kilkugodzinne opady śniegu w Rzymie. Takiej śnieżycy nie było w Wiecznym Mieście od 1986 roku.
Zasypane ulice i chodniki, przykryte białym puchem Koloseum, Fontanna di Trevi i plac świętego Piotra - tak wygląda od rana Rzym. Mieszkańcy i turyści nieprzyzwyczajeni do takich widoków robią zdjęcia i lepią śnieżki.
Mniej zadowoleni są kierowcy, którzy utknęli w gigantycznych korkach zarówno w centrum, jak i na obwodnicy. Dochodzi do wielu stłuczek, przede wszystkim dlatego, że kierowcy w stolicy w większości nie potrafią jeździć po śniegu. Nikt nie ma łańcuchów. Policja apeluje, by nie wyjeżdżać na ulice jednośladami.
Na nic nie zdały się zakrojone na szeroką skalę przygotowania do zapowiadanych od kilku dni opadów śniegu, m.in. zebrany zapas 200 ton soli do posypywania dróg. Na ulice wyjechały piaskarki i sprzęt do odśnieżania, żeby zaradzić pogarszającej się sytuacji.
Z powodu fatalnej widoczności zamknięto lotnisko Ciampino. Samoloty, m.in. z Katowic, wylądowały z tego powodu na lotnisku Fiumicino. Śnieg pada prawie w całych Włoszech.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.