Szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys, nieuznawana przez władze białoruskie, została zatrzymana w środę przez milicję drogową w drodze do Wołożyna i przewieziona na komisariat w celu zbadania, czy samochód, którym jechała, nie jest kradziony.
Milicja, która spisała dane, po krótkim czasie wypuściła Borys. Nie wiadomo, czy wypuszczeni zostali trzej inni działacze ZPB, który wraz z szefową organizacji jechali do Wołożyna.
"Za Lidą samochód, którym jechałam, został zatrzymany pod pretekstem, że rzekomo jest kradziony. Zawieźli nas na komisariat milicji w Lidzie. Ze mną były jeszcze trzy osoby. Spisano dane osobowe i zażądano, żebyśmy złożyli wyjaśnienia, w jakim celu podróżujemy" - powiedziała PAP szefowa ZPB.
Dodała, że odmówiła składania wyjaśnień. Zaznaczyła, że nie ma kontaktu z osobami, które zostały wraz z nią zatrzymane i nie wie, czy również zostały wypuszczone.
Szefowa ZPB jechała z Grodna do Wołożyna, gdzie w środę o godz. 13.30 (czasu polskiego) ma odbyć się kolejna rozprawa w sprawie Domu Polskiego w Iwieńcu. Jak informowała Borys we wtorek, została ona przez dyrektor Domu Polskiego Teresę Sobol zgłoszona jako świadek.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.