Do co najmniej 147 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych potężnego trzęsienia ziemi, które w sobotę nawiedziło Chile - poinformował sztab kryzysowy. Dodano jednak, że nie oczekuje się, by liczba ofiar wzrosła "dramatycznie".
Do co najmniej 147 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych potężnego trzęsienia ziemi, które w sobotę nawiedziło Chile - poinformował sztab kryzysowy. Dodano jednak, że nie oczekuje się, by liczba ofiar wzrosła "dramatycznie".
Agencja dpa podaje, że w mieście Concepcion pod gruzami zawalonego 14-kondygnacyjnego domu mieszkalnego może się znajdować nawet 150 ludzi. Ekipy ratownicze próbują dostać się do zasypanych. Epicentrum potężnego trzęsienia o sile 8,8 znajdowało się zaledwie 90 km od tego miasta.
Trzęsienie ziemi, "największe, jakie mieliśmy od 30 lat", jest dla Chile "ciężkim ciosem" - powiedział w telewizji prawicowy prezydent elekt Sebastian Pinera, który już sformował swój rząd i który 11 marca obejmie władzę po ustępującej socjalistce Michelle Bachelet.
Co najmniej 85 osób zginęło tylko w południowym regionie Maule - informowała chilijska prezydent.
Telewizja chilijska podała, że międzynarodowy port lotniczy w Santiago będzie zamknięty przez co najmniej 24 godziny z powodu uszkodzeń spowodowanych przez wstrząsy. Ucierpiał zwłaszcza budynek terminala. Wszystkie loty z Santiago i do tego miasta odwołano.
Prezydent Bachelet poinformowała o ogłoszeniu "stanu katastrofy" w trzech regionach; powiedziała, że Chile nie zwróciło się o pomoc do innych krajów.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.