Jeden z lekarzy zeznających w lutym w sprawie Alfiego Evansa mówił sądowi, że po odłączeniu aparatury dziecko "może umrzeć nagle", a drugi stwierdził, że to może być śmierć "dość szybka". Teraz prawnicy szpitala w Liverpoolu twierdzą, że nigdy nie sugerowano, że maleństwo umrze natychmiast - informuje Lifesitenews.com.
Serwis cytuje potwierdzające to doniesienia z lutego. Tymczasem trwa już trzecia doba, w której maleństwo żyje. Po 10 godzinach od odłączenia aparatury Alfiemu zaczęto na powrót dostarczać tlen i wodę. Po 28 godzinach rozpoczęto ponowne odżywianie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.