Parlamentarzyści brytyjscy - zarówno konserwatyści, jak i laburzyści - skrytykowali fakt, że Polki chcące poddać się aborcji przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii z powodu ograniczeń prawnych we własnym kraju - pisze w poniedziałek dziennik "Daily Mail".
Według konserwatywnej deputowanej Ann Widdecombe, Wielka Brytania przeistoczyła się w "europejską stolicę aborcji", a brytyjskie przepisy są "o wiele, wiele za liberalne".
Laburzysta Kevin Barron, szef Komisji Zdrowia w Izbie Gmin także uważa, że brytyjski system opieki zdrowotnej "absolutnie nie powinien finansować przeprowadzania przez Polki aborcji". Według niego jest to "wbrew wszelkim przepisom".
Takiego samego zdania jest współszefowa stowarzyszenia obrony praw pacjentów "Patient Concern" Joyce Robins, która wskazuje, że brytyjski system opieki zdrowotnej jest obecnie w rozsypce.
"Daily Mail" nawiązuje do kampanii organizacji Separatystyczne Rewolucyjne Oddziały Maciczne (SROM), która rozwiesiły na przystankach komunikacji miejskiej w Łodzi plakaty zachęcające Polki do aborcji na Wyspach Brytyjskich. Gazeta informuje w tym kontekście, że według polskiej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny co roku tysiące Polek udają się do Wielkiej Brytanii w celu przeprowadzenia aborcji po uzyskaniu odmowy w kraju.
"Czuję się prawdopodobnie tak, jak Polacy, gdy wybrano św. Jana Pawła II."
Ustalenia, które pozwalają na wwóz większości ukraińskich towarów do UE bez cła tracą moc 6 czerwca.
Mieszkańcy regionów terroryzowanych przez zbrojne bandy założyli w stolicy "obóz protestacyjny".
Malijskie Siły Zbrojne (FAMA) wraz z rosyjskimi najemnikami aresztowały ok 100 mężczyzn.
Turecka policja zatrzymała 97 studentów Uniwersytetu Bosforskiego w Stambule .
Specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy gen. Keith Kellogg mógł dokonać nadinterpretacji.