Tyle że wędrówka to dziwna. Trudno powiedzieć, jak daleko do celu. Może pojawić się w każdej chwili.
No to znów byłem na pielgrzymce mężczyzn w Piekarach. Wprawdzie w tym roku, z powodu zawodowych obowiązków skróciłem sobie wędrowanie o nieco ponad połowę, ale byłem. I sam sobie się trochę dziwię. Bo racjonalnie nie umiem sobie wytłumaczyć, po co (prawie) co roku od kilkudziesięciu lat tam bywam. Modlitwa? W innych miejscach, a tam w inne dni, bywa mniej zamieszania. Inspiracja wygłoszonymi mowami czy homiliami? Mogę je sobie przeczytać w internecie. Tradycja? Niemądrej bym nie kultywował. To coś więcej. To spotkanie. Może Kościoła prostego, teologicznie nieuczonego i nie doświadczającego wielkich duchowych wzlotów, ale w swoim oddaniu Bogu i Matce Najświętszej uczciwego. Tam po prostu trzeba być. Choćby po to by zobaczyć, jak przybywają tam coraz to nowe zastępy młodych. Często ze swoimi dziećmi (nie zawsze tylko synami). Pieszo, na rowerach....
Ale to też spotkanie w innym znaczeniu. Wystarczy trochę się przejść, by napatoczyć się na mnóstwo znajomych. Dziś to od fotoreportera Gościa, przypadkiem spotkanego na jednej z uliczek obok piekarskiej bazyliki dowiedziałem się o śmierci ks. Łuczaka, nie tak dawno jeszcze pracownika Gościa. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie. Ale spotykam też poznanych na rekolekcjach szafarskich, na dawnych oazach czy innych spotkaniach. Czasem nawet znajomych znajomych poznanych w Piekarach. Są, trwają w wierze. To dobrze. Wystarczy krótkie, męskie uściśnięcie ręki, parę słow. Jakby co, to spora szansa, że spotkamy się za rok, w Piekarach. A jak nie, to kiedyś na Górnym Syjonie...
Z problemów, które poruszono dziś w Piekarach da mnie najistotniejszym były grzechy języka. „Potrzeba świadectwa języka wolnego od przekleństw i wulgaryzmów. Potrzeba języka politycznego i społecznego wolnego od jątrzenie i kłamstwa. Potrzeba Internetu wolnego od hejtu, który jest nie tylko wyrazem zdziczenia naszego życia społecznego, ale także grzechem, i to najpoważniejszym, bo przeciw miłości bliźniego - mówił arcybiskup Wiktor Skworc. Ciekawa, bo bardzo biblijna, była też homilia kardynała Grocholewskiego, który tłumaczył, że Bóg objawił się jako Trójca, choć wie, ze nie jesteśmy tego w stanie pojąć, byśmy zrozumieli, jak bardzo ważna jest relacja, miłość. W Bogu, Boga do nas, nasza do innych ludzi. Ale najbardziej uderzyło mnie to, co przyszło niespodziewanie.
Podczas komunii. Trzeba było trochę podejść. Zebraliśmy co trzeba było do plecaków, zarzuciliśmy je na ramiona i ruszyliśmy. Tak, to naprawdę Chleb Pielgrzymów - pomyślałem wtedy. A zarzucany na ramię plecak był tej naszej ludzkiej pielgrzymki widomym znakiem. Komunia z plecakiem na plecach....
Tak, jesteśmy pielgrzymami. Wszyscy zbliżamy się do dnia naszego przejścia do innego, nowego życia. Tam będzie lepiej, prawda? Nie narzekam na to życie. Niesie ze sobą ogrom dobra i piękna. Ale gdyby wcale nie było jeszcze tego zła i brzydoty... Uśmiecham się do tych znanych mi piekarskich pielgrzymów, którzy już swoją wędrówkę zakończyli. Wy już wszystko wiecie, a najgorsze - ufam - macie za sobą. No to do następnego spotkania...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.