Ponad tysiąc osób przygotowuje Misterium Męki Pańskiej, które będzie zaprezentowane w sobotę na poznańskiej Cytadeli. Według organizatorów to największe tego typu wydarzenie na świecie. Niewykluczone, że za rok misterium zostanie zorganizowane też w Warszawie.
Organizowane w Poznaniu od ponad 10 lat misteria każdego roku gromadzą co najmniej kilkadziesiąt tysięcy widzów. Widowisko rozpoczyna się wjazdem Chrystusa do Jerozolimy, kończy - jego ukrzyżowaniem na Golgocie i zwycięskim zmartwychwstaniem.
Widzowie będą mogli śledzić w rzeczywistej skali drogę krzyżową, którą blisko dwa tysiące lat temu pokonał Jezus. W spektaklu wystąpi ok. 300 aktorów.
"W tym roku przygotowujemy pewną technologiczną niespodziankę, która pozwoli widzom w nieco inny sposób przeżyć to misterium. W samej inscenizacji nie jesteśmy w stanie za wiele zmienić, będzie ta sama wartka akcja, rozmach inscenizacyjny, atmosfera i przekaz" - powiedział w poniedziałek PAP Artur Piotrowski, autor pomysłu i scenariusza oraz reżyser przedsięwzięcia. "Możemy śmiało powiedzieć, że jest to największe widowisko pasyjne na świecie. Potrwa ono 80 minut, chodziło nam o to, by był to krótki i treściwy przekaz" - dodał.
W trakcie tegorocznego misterium realizatorzy przedsięwzięcia będą promować wydawnictwo DVD dokumentujące dotychczasowe widowiska oraz prezentujące kulisy ich organizacji.
Przygotowania do wydarzenia trwały ponad pół roku, budżet tegorocznego misterium wyniósł ok. 400 tys. zł.
Tegoroczne Misterium jest poświęcone pamięci młodych chłopców zwanych Piątką Poznańską - beatyfikowanych przez Jana Pawła II spośród 108 męczenników II wojny światowej.
Jak przyznał Piotrowski, organizatorzy misterium rozmawiają z władzami Warszawy na temat przygotowania w przyszłym roku podobnego wydarzenia także w stolicy. Jeśli rozmowy zostaną sfinalizowane, przedstawienie w Warszawie odbędzie się dwa tygodnie wcześniej od widowiska poznańskiego.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.