Pod koniec lipca Mars znajdzie się stosunkowo najbliżej Ziemi. To dobry moment na obserwacje Czerwonej Planety, którą - jako wyjątkowo jasną - w najbliższych tygodniach będzie dobrze widać nawet gołym okiem. Teleskop pozwoli zobaczyć szczegóły powierzchni.
Zwykła opozycja Marsa względem Słońca (moment, w którym Mars i Słońce - widziane z Ziemi - znajdują się na niebie naprzeciwko siebie) zachodzi co 780 dni. Jednak co kilkanaście lat zdarza się sytuacja, kiedy w trakcie opozycji Mars znajduje się w punkcie swojej orbity położonym najbliżej względem Słońca - peryhelium. Wtedy też jest on wyjątkowo blisko Ziemi. W praktyce oznacza to, że wydaje się on wyjątkowo jasny, a jego tarcza - widziana przez teleskop - zdaje się wyjątkowo duża. Taka nietypowa opozycja, nazywana Wielką Opozycją Marsa, występuje co kilkanaście lat. Poprzednia widowiskowa Wielka Opozycja Marsa była w 2003 roku.
Tegoroczna nastąpi 27 lipca o godz. 7:12. Dystans pomiędzy Marsem a Ziemią wyniesie wtedy 57,770 mln kilometrów. To aż 17 milionów kilometrów bliżej, niż podczas zwykłej opozycji Marsa dwa lata temu.
Na podziwianie Czerwonej Planety nie trzeba czekać do samego momentu Wielkiej Opozycji. Korzystne warunki do jej obserwacji panują już kilka tygodni wcześniej.
Maksymalna średnica kątowa Marsa będzie wynosić 24,3 sekundy łuku (obecnie jest to nieco poniżej 20 sekund łuku). Zdecydowanie warto w najbliższych tygodniach spojrzeć na tę planetę przy pomocy teleskopu. Na powierzchni Marsa można próbować wypatrzeć pewne struktury - ciemniejsze i jaśniejsze obszary czy czapy polarne.
W takich okolicznościach, jak zbliżanie się Wielkiej Opozycji, w różnych miejscach Polski organizowane są zwykle astronomiczne pikniki i obserwacje przez teleskopy. Tarczę Marsa na własne oczy mogą wówczas zobaczyć również osoby nie mające dostępu do teleskopu.
Astronomowie zachęcają do obserwacji, ale też zwracają uwagę na niedogodności towarzyszące tegorocznej Wielkiej Opozycji Marsa. Jedna z nich to fakt, że Mars będzie widoczny w Polsce bardzo nisko nad horyzontem. Na dodatek w trakcie Wielkiej Opozycji Marsa przypada pełnia Księżyca, który znajdzie się blisko planety. To oznacza, że blask Srebrnego Globu może przeszkadzać w podziwianiu detali Czerwonej Planety.
Co więcej, 27 lipca przypadnie całkowite zaćmienie Księżyca (w Polsce widoczne przy wschodzie Księżyca), co może dodatkowo uatrakcyjnić astropikniki.
Z obserwacjami Marsa nie trzeba czekać do 27 lipca - jest on widoczny już teraz. Obecnie wschodzi około godziny 23:30, a w kolejnych tygodniach jego wschód będzie coraz wcześniejszy - pod koniec lipca będzie to już około godziny 21:00.
Na wieczornym i nocnym niebie dostrzeżemy też inne planety. Wieczorem po zachodniej stronie nieba widoczna jest Wenus. Łatwo ją zobaczyć gołym okiem: ok. godziny 21:30 świeci bardzo jasno nisko nad horyzontem, a nieco po godz. 23 - zachodzi. Jest też Merkury, choć wypatrzenie go może być wyzwaniem - jest on dużo słabszy od Wenus i znajduje się niżej.
Nad południowym horyzontem od wieczora świeci inna, bardzo jasna planeta - Jowisz. Ta największa planeta Układu Słonecznego widoczna jest praktycznie do godz. 2:00 nad ranem. Również na południu, ale trochę bardziej na wschód niż Jowisz - świeci Saturn, widoczny całą noc.
Ciekawa konfiguracja planet następuje około godziny 2:00 w nocy. Wtedy, patrząc na południe, mamy od lewej Marsa, Saturna i Jowisza.
Najjaśniejszą ze wspomnianych planet jest Wenus, z blaskiem -4,02 mag. Na drugim miejscu plasuje się Jowisz (-2,37 mag), niewiele ustępuje mu Mars (-1,84 mag), a wyraźnie słabszy jest Saturn (0,05 mag). Dla porównania najjaśniejsze gwiazdy widoczne gołym okiem na nocnym niebie mają blask około 0 mag. Im większa liczba w skali magnitudo (mag), tym słabszy obiekt, a im mniejsza liczba, tym jest on jaśniejszy. Syriusz - czyli najjaśniejsza gwiazda nocnego nieba - ma w tej skali -1,47 mag.
Im bliżej Wielkiej Opozycji, tym blask Marsa będzie się zwiększał. W maksimum blasku przewyższy jasnością Jowisza i będzie mieć -2,8 magnitudo.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.