Były ambasador Polski w Moskwie Stanisław Ciosek podkreśla, że Rosja to kraj, w którym wciąż "drzemią konflikty", np. na tle narodowościowym, dlatego aktów terrorystycznych można się spodziewać.
W poniedziałek rano w metrze w Moskwie doszło do dwóch eksplozji: według dotychczasowych danych Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w zamachu na stacji Łubianka zginęły 23 osoby, rannych jest 18. W drugim wybuchu, na stacji Park Kultury, zginęło 12 osób, rannych zostało siedem. Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji poinformowała, że zamachów dokonały dwie kobiety działające jako zamachowcy-samobójcy.
Ciosek zaznaczył w poniedziałkowej rozmowie z PAP, że w Rosji wciąż drzemią konflikty i - jak ocenił - można spodziewać się następnych aktów terrorystycznych.
"To jest może przykre, ale to są rzeczy, które będą się powtarzać w tym świecie, w którym terror jest bronią łatwą w użyciu przez różnych ludzi. To jest taki koralik do łańcuszka zdarzeń w świecie, gdzie terror jest używany do załatwienia różnych spraw" - powiedział.
Dodał, że w Rosji gorącym i trudnym tematem są kwestie narodowościowe. "Mieszkając w kraju jednolitym narodowościowo trudno nam sobie wyobrazić kraj wielonarodowościowy, gdzie występuje mieszanka różnych pretensji, starych waśni" - powiedział.
Ciosek zaznaczył też, że metro jest łatwym celem zamachów terrorystycznych, bo łatwo je sparaliżować jednym czy dwoma ładunkami wybuchowymi. Według niego na razie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie kto i dlaczego przeprowadził poniedziałkowe zamachy.
"Będzie prowadzone śledztwo i ono da odpowiedź, albo i nie" - ocenił.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.