W siłę dokumentów nie wierzę. W moc sprawczą spotkania - owszem.
Mistrzostwo świata w piłce nożnej wywalczone, dyskusja trwa. Choć trudno ją nazwać dyskusją, gdy miejsce argumentów zajmują uprzedzenia (delikatnie mówiąc). Dziwi, a nawet szokuje, zaangażowanie w niej pewnej grupy aktywnych w sieci duchownych. Ale zacznijmy od innej strony.
W 1989 roku znaleźliśmy się z młodzieżą na paryskim bruku (nie czytać dosłownie, gościny udzieliła parafia św. Józefa przy Rue la Fayette). Podczas wędrówek po mieście niemal w każdym miejscu dała się zauważyć obecność, zresztą bardzo życzliwa, ludności pochodzącej z Afryki. Ten fenomen wyjaśnił nam jeden z pracujących tam polskich księży. Francja, mówił, przez wieki była państwem kolonialnym. Mieszkańcy na przykład Algierii przyjeżdżali tu przez dziesięciolecia i osiedlali się nie jako imigranci, ale jako obywatele francuscy. Podobnie było z innymi koloniami. Dziś zasymilowani, są nieodłączną częścią pejzażu Francji.
Miłą częścią, o czym miałem możliwość przekonać się choćby podczas wizyty w Luwrze. Mająca najwyraźniej afrykańskie korzenie pani sprzedająca bilety, widząc grupę młodzieży i obecnego z nimi księdza, wskazała na mnie ręką pytając: la professeur? Qui – odpowiedziałem. Wstęp darmowy, bo takie zasady obowiązują we francuskich muzeach. A podobno Francja jest laicka i antyklerykalna.
Tyle w temacie Mundialu. Choć zapewne mający inną wizję przywołają obrazy z demonstracji, krwawych zamachów i innych ekscesów. Nie przeczę. Ale zauważyć trzeba, że normą jest pierwsza sytuacja. Patologie zaś są wszędzie. Podobno stanowią – jeśli wierzyć socjologom – dwa procent każdej społeczności.
Nie tylko reakcje na wyniki mistrzostw świata skłoniły mnie, by pisać dziś o rasizmie. Z apelem, by ponownie podjąć temat, zwrócił się wczoraj do włoskich biskupów wykładowca Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, profesor Rocco D’Ambrosio. W udzielonym Radio Vaticana Italia wywiadzie powiedział, że „jedynym problemem nie jest kwestia przyjmowania (uchodźców), większym coraz częściej spotykani wyznawcy rasizmu”.
Presbiteri e laici inviano una lettera ai Vescovi italiani perché intervengano sul dilagare della #cultura intollerante. #DonDAmbrosio: "Non è un problema solo di accoglienza, spesso s'incontrano credenti razzisti" (da 41'40") https://t.co/Ol0dFNB2I0 @UniGregoriana @dambrosio_r pic.twitter.com/lAZyUISWAv
— Radio Vaticana Italia (@Rvaticanaitalia) 17 lipca 2018
Z kulturą nietolerancji spotkać się można nie tylko we Włoszech. Także na polskim podwórku można zaobserwować wiele niepokojących sygnałów. Niestety, wyznawców – jak to określił profesor D’Ambrosio – rasizmu spotkać można także wśród obrońców wartości chrześcijańskich. Pytanie co taka postawa ze wspomnianymi wartościami ma wspólnego pozostaje otwartym.
Osobiście w siłę kolejnych dokumentów nie wierzę. Tym bardziej, że Kościół wielokrotnie zabierał głos na ten temat. Wystarczy do jednej z popularnych wyszukiwarek wpisać „Kościół wobec rasizmu”, a wyskoczy kilka stron z dokumentami i wypowiedziami. Jeśli zaś cokolwiek ma moc sprawczą, to spotkanie. Najlepszym tego dowodem były (i są) Światowe Dni Młodzieży. W ich kontekście przypomniałem sobie książkę, jaką przed laty napisał brat John z Taize: „Inny, lecz nigdy obcy”. Miała ona pomóc w poszukiwaniu Tego, który zawsze jest Inny, aniżeli nasze wyobrażenia o Nim. A przecież każdy z nas jest Jego obrazem i podobieństwem. Może więc, zamiast stosownego dokumentu, czas wyruszyć na spotkanie?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.