Przynoszę na ten synod wołanie wielu młodych chrześcijan, którzy na skutek prześladowań stracili wszystko, a Zachód zamyka przed nimi drzwi .
Przynoszę na ten synod wołanie wielu młodych chrześcijan, którzy na skutek prześladowań stracili wszystko, a Zachód zamyka przed nimi drzwi – powiedział bp Paolo Bizzeti, zwierzchnik Kościoła katolickiego w Anatolii, czyli we wschodniej części Turcji. Podkreślił on, że liczni w tym kraju młodzi chrześcijańscy migranci są jak owce bez pasterza. Nikt się nimi nie chce zająć. Jeśli nie udzielimy im pomocy, jeśli nie wpuścimy ich na Zachód, ulegną islamizacji – ostrzega bp Bizzeti.
Po pierwszych dniach synodu włoski biskup misyjny zauważa, że na synodzie jest za mało kobiet. Nie wchodząc w kompetencje, które wynikają z sakramentu kapłaństwa, mogłyby one odgrywać ważniejszą rolę w procesach decyzyjnych – uważa bp Bizzeti. Jego zdaniem same też obrady synodu są zdecydowanie zbyt euforyczne.
"Wydaje mi się, że można by wypracować trochę spokojniejszą i bardziej skuteczną formułę obrad – powiedział Radiu Watykańskiemu bp Bizzeti. – Słuchamy bowiem kilkadziesiąt, kilkaset wystąpień. Potem obradujemy w małych grupach. Brakuje trochę metodologii. Za wszelką cenę chcemy udzielić odpowiedzi. Deklarujemy, że chcemy przede wszystkim słuchać, a zapominamy, że słuchanie wymaga też pewnego spokoju, by dobrze przeanalizować sytuację, zrozumieć przyczyny, a nie jedynie odnotowywać fakty i sugerować szybkie rozwiązania. Niekiedy jesteśmy trochę zagubieni w wielości poruszanych tematów. Oczywiście odzwierciedla to złożoność realiów, ale nie można zapominać, że istnieje też pewna hierarchia ważności".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.