Europejska Federacja Piłki Ręcznej obniżyła kary dla polskich klubów PGE VIVE Kielce i Orlenu Wisły Płock występujących w Lidze Mistrzów. Konflikt związany jest ze sponsorem rozgrywek firmą Nord Stream 2.
Zawodnicy PGE VIVE Kielce i Orlen Wisły Płock od początku rozgrywek LM występują w koszulkach z zakrytymi logotypami sponsora rozgrywek Nord Stream 2, ponieważ jest to marka konkurencyjna wobec ich sponsorów tytularnych (PGE SA i PKN Orlen).
Od drugiej kolejki szczypiorniści VIVE występowali w koszulkach, na których zamiast reklamy Nord Stream 2 znalazła się reklama fundacji PLAN International, a w miejsce logo PGE (sponsor klubu) pojawiła się jedna z jego marek Lumi. W przypadku Orlen Wisły pojawiła się reklama Vervy, jednego z produktów PKN Orlen. Oba kluby zostały już czterokrotnie ukarane przez EHF grzywną, której wysokości wcześniej nie podawano.
Polskie kluby odwołały się od tych kar. PGE VIVE złożyło odwołanie od jednej kary, którą obniżono z 12,5 tys. euro do 8 tys. Klub z Płocka odwołał się od trzech kar. Sąd apelacyjny uwzględnił częściowo jedno odwołanie, a dwa pozostałe oddalił. Pierwsza kara została więc obniżona do 8 tys. euro, a pozostałe utrzymane na dotychczasowym poziomie (12,5 tys. euro).
Obu polskim klubom przysługuje jeszcze odwołanie w ciągu 21 dni do sądu arbitrażowego ECA.
Kilki tygodni temu Orlen Wisła Płock poinformowała, że EHF zgodziła się na to, żeby na koszulkach zawodników zamiast reklamy Nord Stream 2 pojawiło się logo fundacji Plan International. Kielecki klub nie komentuje całej sytuacji związanej ze sponsorem Ligi Mistrzów.
Nord Stream 2 to projekt liczącej 1200 km dwunitkowej magistrali gazowej przez Morze Bałtyckie z Ust-Ługi w Rosji do Greifswaldu w Niemczech z pominięciem Ukrainy i krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Gazociąg, który od samego początku wzbudzał wiele kontrowersji, ma być gotowy do końca 2019 roku. Projektowi temu sprzeciwiają się Polska, kraje bałtyckie i Ukraina oraz Stany Zjednoczone.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.