"Jestem gotów w każdej chwili usiąść do stołu negocjacyjnego z prezydentem USA Donaldem Trumpem" - powiedział we wtorek przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un w transmitowanym przez państwową telewizję noworocznym wystąpieniu.
Kim podkreślił, że chce kontynuować negocjacje w sprawie północnokoreańskiego programu atomowego. Zapewnił, że jego gotowość do całkowitej denuklearyzacji pozostaje niezmieniona, ale może on nie mieć wyboru, jak tylko szukać "nowej ścieżki", jeśli USA będą nadal żądać jednostronnych działań ze strony Korei Północnej.
"Jeśli Stany Zjednoczone podejmą odpowiednie działania, nastąpi szybszy postęp w zakresie denuklearyzacji" - powiedział Kim Dzong Un. Ponownie podkreślił konieczność zniesienia międzynarodowych sankcji wobec Korei Północnej i zakończenia amerykańsko-południowokoreańskich manewrów wojskowych, które zdaniem Kima są "źródłem napięcia" na Półwyspie Koreańskim.
Jak pisze agencja AFP, od czasu historycznego szczytu przywódców USA i Korei Płn. w Singapurze w czerwcu ub. roku skala tych manewrów znacznie zmalała.
Seul i Waszyngton wiąże strategiczny sojusz. W Korei Południowej stacjonuje ponad 28 tysięcy żołnierzy amerykańskich, aby chronić kraj przed sąsiadem z północy.
Miesiąc temu prezydent Trump poinformował, że spodziewa się, iż jego drugie spotkanie z przywódcą Korei Płn. odbędzie się w styczniu lub lutym 2019 roku. Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo powiedział później, że drugi szczyt Trump-Kim może się odbyć tuż po Nowym Roku, ale zaznaczył, że rozmowy na temat organizacji spotkania trwają.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.