Komisja Europejska przyjęła w czwartek nowe rozporządzenie UE, dotyczące sprzedaży i serwisowania samochodów. Ma być korzystne dla klientów, zapewniając im dostęp do tanich części zamiennych oraz nieautoryzowanych przeglądów i napraw bez utraty gwarancji.
Nowe przepisy, które zastąpią od 1 czerwca obecne rozporządzenie "w zakresie dystrybucji i serwisowania pojazdów silnikowych", gwarantują prawo klientów do tańszych nieoryginalnych części zamiennych oraz przeglądów i serwisowania samochodów w atrakcyjnych cenowo nieautoryzowanych warsztatach. To istotne dla posiadaczy samochodów - naprawy stanowią ok. 40 proc. kosztów utrzymania pojazdu - a także dla niezależnych warsztatów, które będą mogły łatwiej konkurować z autoryzowanymi serwisami.
Unijny komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia przedstawił rozporządzenie jako prorynkowe i prokonsumenckie. "Jestem przekonany, że nowe ramy prawne przyniosą odczuwalne korzyści konsumentom wraz z obniżeniem kosztów napraw i utrzymania aut" - podkreślił. "Wszystkie usługi, za które trzeba płacić, kierowca będzie mógł zrealizować w nieautoryzowanym serwisie bez utraty gwarancji" - dodał. Teraz zdarza się, że dla zachowania gwarancji trzeba jeździć do autoryzowanej stacji nawet po wymianę oleju. Natomiast w autoryzowanych serwisach będą się nadal odbywać bezpłatne naprawy w ramach gwarancji.
"Mam nadzieję, że ceny napraw spadną jak najszybciej. Sam, jako użytkownik samochodu i komisarz, chcę szybko zobaczyć korzyści z tego rozporządzenia, ale nie potrafię powiedzieć, ile to będzie" - powiedział komisarz. O skali marż na rynku napraw i serwisowania świadczy fakt, że ceny za te same usługi różnią się czasem o 100 proc. - dodał.
Komisja Europejska tłumaczy, że dzięki nowym przepisom będzie jej łatwiej zwalczać nieuczciwe praktyki producentów samochodów, którzy np. nie chcą zdradzać niezależnym warsztatom i producentom części informacji technicznej pojazdu. Starała się je zresztą zwalczać także w okresie obowiązywania dotychczasowego rozporządzenia, w 2006 r. występując przeciwko koncernom Toyota, Mercedes, Fiat i Opel za ograniczanie konkurencji. Ponadto, autoryzowane serwisy mają mieć prawo do stosowania nieoryginalnych części zamiennych oraz odsprzedawania uzyskanych od producenta oryginalnych części niezależnym warsztatom - tak, by zapewnić jak największy wybór konsumentom.
By kierowcy, a także właściciele niezależnych warsztatów mieli jasność, że można korzystać z nieautoryzowanych serwisów i części zamiennych, Komisja Europejska zapowiada wydanie specjalnej broszury informacyjnej w formie pytań i odpowiedzi. Był to jeden z apeli Parlamentu Europejskiego, który na początku maja poparł prokonsumenckie rozporządzenie ws. samochodów.
Almunia tłumaczył, że szczegółowe zasady są potrzebne ze względu na brak skutecznej konkurencji, którą odczuwają klienci: o ile ceny aut spadają, to koszt napraw rośnie, bo stawki są windowane przez autoryzowane serwisy. Komisarz ostrzegł nawet, że to zniechęca do regularnego odwiedzania warsztatów samochodowych, co zagraża bezpieczeństwu na drogach. Zwłaszcza, że mniej bezpieczne, starsze samochody wymagają częstszego serwisowania.
Polscy niezależni producenci i dystrybutorzy części motoryzacyjnych oraz właściciele nieautoryzowanych warsztatów domagali się od KE takich rozwiązań, przestrzegając, że dominacja wielkich koncernów na rynku napraw, serwisowania i części zamiennych zagraża przetrwaniu polskich firm. Już na początku marca polska "Koalicja na rzecz Prawa do Naprawy" w przesłanym PAP stanowisku wyraziła zadowolenie, że KE zamierza zabronić producentom pojazdów nieuczciwych praktyk, zakazujących współpracującym z nimi producentom części i narzędzi dostarczania wyrobów jednocześnie na rynek wtórny.
Z czwartkowej decyzji KE nie jest natomiast zadowolona część samochodowych sieci dealerskich. KE ogłosiła bowiem, że w 2013 roku wygasną obecne przepisy ułatwiające zakładanie salonów oferujących wiele marek samochodów. KE uważa, że nie ma potrzeby szczególnych zachęt: rynek sprzedaży samochodów jest wystarczająco konkurencyjny, a nowe firmy nie mają problemu z wejściem ze swoją ofertą. KE doszła do wniosku, że obecne skomplikowane zasady tylko przyczyniają się do wzrostu kosztów dystrybucji, które stanowią nawet 30 proc. ceny nowego samochodu.
Dlatego rynek sprzedaży aut ma być traktowany tak jak każdy inny. Zdaniem KE, salony oferujące wiele marek będą bez trudu istniały na rynku wraz z punktami sprzedającymi auta jednego producenta. Ma o tym decydować zapotrzebowanie: na przykład na odludnych, wiejskich terenach, bardziej opłacalna jest sprzedaż wielu samochodów pod jednym dachem niż prowadzenie osobnych salonów. Obecnie taka forma sprzedaży to 3 proc. rynku.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.