Jerzy Stuhr zakończył w Rzymie pracę nad filmem "Habemus papam" Nanniego Morettiego. W filmie znanego włoskiego reżysera, zdobywcy Złotej Palmy w Cannes, polski aktor gra rzecznika pogrążonego w depresji papieża. Film będzie miał premierę w 2011 roku.
Najnowszy film Morettiego już teraz zapowiadany jest jako jedno z największych wydarzeń we włoskiej kinematografii ostatnich lat, także ze względu na delikatną tematykę, którą porusza.
To opowieść o nowo wybranym papieżu (w tej roli wybitny francuski aktor Michel Piccoli), który będąc w stanie depresji zdaje sobie sprawę z tego, że nie podoła odpowiedzialności, jaka na niego spadła po decyzji konklawe. Dlatego do Watykanu kardynałowie wzywają psychiatrę, by pomógł papieżowi. Gra go Nanni Moretti.
Nieoficjalnie wiadomo, że rola Jerzego Stuhra jest jedną z kluczowych w tej wielkiej filmowej produkcji, przygotowywanej z niespotykanym wręcz rozmachem. Polak-rzecznik papieża, którego gra Stuhr, nazywa się Marcin Rajski. Polski aktor sam wymyślił to imię i nazwisko.
Zdjęcia do filmu zakończą się w Rzymie na początku czerwca. Przypuszcza się, że montaż ogromnych ilości materiału może potrwać około pół roku.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"