Ryszard Filipowicz, ps. Gryf urodził się na Wileńszczyźnie, w Wileńskiej Kolonii Kolejowej w 1926 roku. Jako młody chłopak wstąpił w szeregi Armii Krajowej, a miał wtedy zaledwie 14 lat. Służył w patrolu dywersyjnym Kedywu Bazy "Miód". Zajmował się głównie sabotażem, niszczeniem sprzętu czy przecinaniem przewodów.
Jego pierwszym zadaniem było utrudnianie przejazdu pociągom, które z Wilna jechały na Wschód. W 1944 roku wziął udział w Operacji Ostra Brama. Opublikował kilka książek "Kolonia Wileńska – czas wojny", "Klisze pamięci", "Z wileńskiej ojczyzny". Był autorem artykułów o tematyce kresowej, a także tomiku poezji "Wileńskie wspomnienia". Zmarł 25 czerwca.
Zapraszamy na Mszę św. w intencji zmarłego w najbliższą niedzielę 30 czerwca o 10.00 w kościele garnizonowym pw. św. Elżbiety we Wrocławiu. Data pogrzebu nie jest jeszcze znana.
Ryszard Filipowicz wielokrotnie gościł na naszych łamach. – Dziękuję wszystkim, którzy przyszli pomodlić się z nami, dziękuję za pamięć o Armii Krajowej. Proszę, pamiętajcie o tych, którzy poświęcili wszystko, byśmy żyli wolni i niepodlegli – mówił po jednej z uroczystości upamiętniających walczących w strukturach AK.
Podczas uroczystej gali wręczenia pamiątkowych medali dla pierwszych powojennych mieszkańców Wrocławia, czyli ludzi, którzy odbudowywali zagruzowaną stolicę Dolnego Śląska, mówił:
Przyjechaliśmy do miasta rozstrzelanego, miasta ruin, szczurów i tych, którzy napadali. Nie zapominajmy o tych latach. Było ciężko, ale wytrwale działaliśmy. Uczyliśmy się, pracowaliśmy, żeby podnieść zniszczony w 70 proc. Wrocław. Rozejrzyjcie się po sobie, młodzieży wrocławska, bo tak mogę mówić. Dzisiaj mamy nawet po 90 lat i to jest piękny wiek. Poświęciliśmy temu miastu młodość.
(...) Mamy jednak żal, że tak niewiele poświęca się czasu i publikacji, które byłyby związane z powojennymi latami Wrocławia i z jego odzyskiwaniem. Z podnoszeniem go z gruzów, przy naszym wielkim trudzie. Pilnujmy, żeby został po tej historii ślad. Pamięć ludzka to największa wartość, jeśli potrafi przetrwać wieki.
My będziemy pamiętać...
Czytaj także: