Sąd rozpatrywał we wtorek dwa pozwy złożone w trybie wyborczym. Bronisław Komorowski pozwał Jarosława Kaczyńskiego za wypowiedź, że kandydat PO jest za prywatyzacją służby zdrowia. Z kolei Komorowski został pozwany, bo powiedział, że Kaczyński kłamie w tej sprawie.
Warszawski Sąd Okręgowy wyda orzeczenie w obu sprawach w środę o godz. 12.
Komitet Komorowskiego domaga się od Kaczyńskiego sprostowania w stacjach telewizyjnych - TVP1, TVP Info, TVN, TVN24 i w serwisie Polskiej Agencji Prasowej.
Komitet Kaczyńskiego chce, aby Komorowski przeprosił kandydata PiS w: TVN, TVN24, TVP1, dziennikach: "Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza", "Fakt", "Super Ekspres" oraz portalach: onet.pl, tvn24.pl, wp.pl, gazeta.pl, rp.pl.
W sądzie pojawił się Jarosław Kaczyński. Bronisława Komorowskiego w sądzie nie było. Pozew Kaczyńskiego przeciwko Komorowskiemu był zaskoczeniem - dziennikarze dowiedzieli się o nim na sali rozpraw. Prawnicy Komorowskiego dowiedzieli się o tym pozwie we wtorek po południu i nie kryli zaskoczenia.
Reprezentujący Komorowskiego mecenas Jacek Dubois podkreślał w rozmowie z dziennikarzami, że gdyby Jarosław Kaczyński "chciał grać uczciwie - w tym sensie, że chciałby stanąć oko w oko ze swoim faktycznym przeciwnikiem, a nie jego pełnomocnikami, to te dokumenty zostałyby złożone w takim czasie, aby umożliwić konfrontację obu kandydatów".
Kaczyński został pozwany za ubiegłotygodniową wypowiedź podczas wiecu w Lublinie, gdzie mówił m.in. o prywatyzacji służby zdrowia, której - według niego - chce Komorowski. "Chodzi o to, by podstawą była publiczna służba zdrowia, tu jest ta zasadnicza różnica, kartka wyborcza wrzucona 20 (czerwca) jest albo za tym, albo za tym" - powiedział. "Sprawa służby zdrowia, prywatna, sprywatyzowana - tak jak to chce mój główny polityczny konkurent - czy też publiczna; dla niektórych, zależna od portfela, czy dla wszystkich" - powiedział wtedy Kaczyński.
Sztab Komorowskiego dał Kaczyńskiemu czas do poniedziałku wieczorem, aby przeprosił kandydata Platformy. Do przeprosin nie doszło, i sztab Komorowskiego w poniedziałek wieczorem złożył w sądzie pozew w trybie wyborczym.
Wcześniej Komorowski - grożąc pozwem - mówił m.in.: "Chciałbym przestrzec przed kłamstwem uprawianym regularnie w ramach kampanii wyborczej, chciałem przestrzec kolegów z PiS: nie róbcie tego rodzaju świństwa, jakim jest próba uszycia butów - po gombrowiczowsku zrobienia gęby - polegającym na przyklejeniu PO i mnie łatki zwolenników prywatyzacji służby zdrowia". To za te słowa Komorowski został we wtorek pozwany przez komitet Kaczyńskiego.
Sam Komorowski pytany we wtorek przez dziennikarzy o pozew PiS powiedział, że nie może go skomentować, ponieważ go nie zna. Jak dodał, oczekuje ze spokojem na wyrok sądu w sprawie wniosku swojego komitetu.
Poinformował jednocześnie, że nie pojawi się w środę o godz. 12 w sądzie na ogłoszeniu orzeczenia. "Nie zamierzam z powodu procesu sądowego burzyć przygotowanego porządku kampanii i mojej obecności w różnych miejscach Polski" - dodał. "Pan Jarosław Kaczyński dosyć lekko podszedł do swojej obecności na (wtorkowym) spotkaniu z wyborcami w Łomży. Ja nie chcę podchodzić lekko do spotkań na południu Polski, gdzie się wybieram w środę" - mówił Komorowski.
Jak poinformował, w środę w sądzie będą go reprezentowali pełnomocnicy. "Sąd jest po to, żeby rozstrzygnął spory, a nie po to, żeby był miejscem kampanii wyborczej" - powiedział Komorowski.
Przypomniał, że parę dni oczekiwał od sztabu Kaczyńskiego sprostowania - jak mówił - "rzeczy prostej i oczywistej", że nie jest zwolennikiem prywatyzacji szpitali. "Wystarczyłoby zwykłe słowo wyjaśnienia i wycofania się z kłamliwych, czy półkłamliwych sugestii. Nie doczekałem się i z przykrością stwierdzam, że to co mogło być załatwione w sposób honorowy, przyzwoity, bez sądu, niestety musi przejść przez sąd" - powiedział Komorowski.
Kaczyński występując przed sądem podtrzymał swe wcześniejsze oceny. Podkreślał, że Komorowski był współautorem programów PO, gdzie postulat prywatyzacji szpitali był "nie tylko podniesiony, ale i zalecany". Dodał, że nie słyszał wypowiedzi, w której Komorowski, by się od tych poglądów odcinał.
Szef PiS podkreślał, że w dokumentach programowych PO "jest wyraźnie mowa", iż prywatyzacja szpitali "to jest rozwiązanie lepsze, skuteczniejsze". Według niego, Komorowski mówił o tym, że zarówno program partii i program wyborczy oraz program rządzenia są "dokumentami całkowicie spójnymi, trzeba je traktować łącznie".
Kandydat PiS na prezydenta zaznaczył, że tzw. ustawa komercjalizacyjna poparta przez PO, w tym Bronisława Komorowskiego, zawierała przepisy o komunalizacji służby zdrowia, "ale zawierała też przepisy, które bardzo łatwo mogą zmienić tę komunalizację w prywatyzację".
Kaczyński mówił, że w Sejmie podjęto próbę wprowadzenia poprawki do tej ustawy, gwarantującej przynajmniej 50 proc. udziałów (w zoz-ach) dla podmiotu publicznego. "Pan Bronisław Komorowski głosował wraz ze swoją partią przeciwko (...), a więc dopuszczał całkowitą prywatyzację szpitali" - powiedział.
Prawnicy Komorowskiego w odpowiedzi na ten zarzut Kaczyńskiego podnosili, że krytyczne stanowisko wobec takiej poprawki zajął Urząd Komitetu Integracji Europejskiej powołując się na przepisy unijne.
Prezes PiS podsumował, że nie słyszał żadnej wypowiedzi Komorowskiego, w której by się "od tych swoich poprzednich poglądów, a co ważniejsze czynów, odcinał". "Miałem pełne prawo uznać je za aktualne" - dodał. Jak zaznaczył już po wybuchu "sporu" mówił, że Komorowski może zapowiedzieć podczas kampanii, że zawetuje każdą ustawę, która mówi lub prowadzi do prywatyzacji szpitali.
Kaczyński podkreślał ponadto, że w swoich wypowiedziach o służbie zdrowia mówił o tym, że "wprowadzenie w Polsce jako zasady, albo w przewadze, prywatnych szpitali będzie prowadziło do zupełnej zmiany mechanizmów funkcjonowania służby zdrowia, przy czym w skali światowej od tego rodzaju rozwiązań się odchodzi".
Z kolei reprezentujący Komorowskiego mecenas Dubois przekonywał, że Komorowski jako kandydat na prezydenta nigdy nie opowiadał się za prywatyzacją służby zdrowia. Podkreślał, że prześledził wszystkie wypowiedzi Komorowskiego jako kandydata na prezydenta i nie znalazł takiej, która wskazywałaby, że Komorowski opowiada się za prywatyzacją służby zdrowia. Są natomiast - mówił - wypowiedzi, gdzie Komorowski mówi, że jest za komunalizacją, czyli przekazaniem samorządom placówek ochrony zdrowia.
"Bronisław Komorowski mówi: chcę komunalizacji, a Jarosław Kaczyński mówi mu: +chcesz prywatyzacji+. To bardzo mało etyczny zabieg, nie powinien być stosowany w kampanii wyborczej" - stwierdził Dubois. Zaznaczył, że należy odróżnić poglądy partii Komorowskiego - PO - od poglądów Komorowskiego jako kandydata.
Jednocześnie podkreślił, że w obowiązującym programie PO z października 2007 r. nie ma mowy o prywatyzacji służby zdrowia. "Odkąd zaprezentowano ten program wyborczy, wszystkie wcześniejsze programy polityczne przeszły do historii" - powiedział Dubois. (W zaprezentowanych w maju 2007 podstawach programu politycznego PO była mowa o prywatyzacji szpitali, ale w programie wyborczym z października 2007 nie ma już takich postulatów, jest za to mowa o komunalizacji - PAP).
To już kolejny spór między PO i PiS o prywatyzację w służbie zdrowia, rozstrzygany w trybie wyborczym. Przed wyborami parlamentarnymi w 2007 r. sąd orzekł w trybie wyborczym, że w programie Platformy nie ma zapisanej prywatyzacji w służbie zdrowia. Wniosek w trybie wyborczym przeciwko Komorowskiemu i komitetowi wyborczemu PO złożył wówczas PiS, który zarzucał politykowi Platformy, że mówi nieprawdę, twierdząc, iż w programie jego partii nie ma mowy o prywatyzacji służby zdrowia.
Pełnomocnicy PiS powoływali się wówczas na program PO z maja 2007 roku, w którym jest mowa o prywatyzacji służby zdrowia. Sąd przyznał jednak rację przedstawicielom PO, którzy dowodzili, że od maja 2007 r. w kwestii zapowiadanej działalności tej partii w ochronie zdrowia "doszło do zmiany programu politycznego" i że w obowiązującym programie (czyli programie wyborczym sprzed wyborów parlamentarnych w 2007 roku) nie ma mowy o prywatyzacji, tylko o komunalizacji służby zdrowia - czyli przekazaniu jej samorządom.
W "Podstawach programu politycznego Platformy Obywatelskiej RP" (dokument z maja 2007, Bronisław Komorowski jest w nim nazwany koordynatorem prac programowych) czytamy m.in.: "Konkurencja ma znaczenie fundamentalne dla funkcjonowania każdego rynku, w tym medycznego. Ważnym krokiem na drodze do jej zwiększenia jest prywatyzacja służby zdrowia".
W tym samym dokumencie czytamy: "Szpitale rządzą się takimi samymi zasadami rachunku ekonomicznego jak inne podmioty gospodarcze. Efektywne zarządzanie na poziomie szpitala jest niezwykle istotne zarówno z punktu widzenia pacjentów, jak i personelu medycznego. Niestety, podobnie jak w przypadku na przykład przedsiębiorstw państwowych, nadzór właścicielski sprawowany przez podmioty państwowe nie sprzyja efektywnemu zarządzaniu w służbie zdrowia. Prywatyzacja będzie służyła poprawie efektywności, a więc podniesieniu jakości usług oraz obniżeniu ich kosztu".
Z kolei w programie wyborczym PO "Polska zasługuje na cud gospodarczy" (sprzed wyborów parlamentarnych w październiku 2007) w odniesieniu do służby zdrowia nie pada już słowo prywatyzacja. Platforma proponuje natomiast, aby samorządy zyskały prawo do dysponowania placówkami ochrony zdrowia, których są organem założycielskim.
"Przekształcimy publiczne placówki ochrony zdrowia w spółki prawa handlowego z wyłącznym lub częściowym udziałem organów założycielskich. Dzięki temu zlikwidujemy ograniczenia dysponowania nimi, dając samorządom prawo dokapitalizowania, dofinansowania, przekształcenia zakładów opieki zdrowotnej" - czytamy. Komorowski również w tym dokumencie przedstawiany jest jako koordynator prac programowych.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.