Dziesiątki tysięcy zwolenników tajwańskiej opozycji przemaszerowało w sobotę ulicami Tajpej, skandując hasła antykomunistyczne w proteście przeciwko umowie handlowej z Chinami, która ma być podpisana w najbliższy wtorek.
Opozycja twierdzi, że umowa może utorować drogę do wchłonięcia Tajwanu przez Chiny.
Rząd zapewnia, że Umowa Ramowa o Współpracy Gospodarczej zapewni firmom tajwańskim wielkie korzyści celne. Agencja Associated Press pisze, że umowa jest ukoronowaniem prowadzonej przez prezydenta Tajwanu Ma Jing-cu polityki zacieśniania więzi gospodarczych z Chinami. Premier Wu Den-ji mówi o 260 tysiącach miejsc pracy, jakie dzięki umowie powstaną na Tajwanie. Opozycja podsyca natomiast obawy przed zalewem tanich chińskich wyrobów.
Prezydent Ma Jing-cu stawia na zbliżenie z Chinami, licząc na złagodzenie napięć po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej, istniejących od 1949 roku.
Ramowa Umowa o Współpracy Gospodarczej zapewnia Tajwanowi korzyści celne w przypadku 539 produktów, natomiast analogiczne korzyści dla strony chińskiej dotyczą tylko 267 produktów. Przewidziane są też ułatwienia inwestycyjne, m.in. dostęp firm tajwańskich do rynku usług komputerowych w Chinach.
Obroty handlu chińsko-tajwańskiego wynoszą ok. 110 miliardów dolarów rocznie, przy czym Tajwan odnotowuje nadwyżkę wysokości 50 miliardów USD.
Zdaniem obserwatorów, umowa mogłaby w przyszłości umożliwić Tajwanowi podpisanie porozumień o wolnym handlu z innymi krajami; dotychczas blokował to Pekin, traktujący wyspę jako "zbuntowaną prowincję".
Przeciwnicy zbliżenia twierdzą, że za sprawą umowy Tajwan stanie się kolejnym chińskim terytorium, takim jak Hongkong. Protestują więc i zapowiadają, że nie pozwolą Chinom na przejęcie kontroli nad wyspą.
Badania opinii publicznej pokazują jednak, że większość Tajwańczyków opowiada się za umową handlową z Chinami.
Opozycyjna Demokratyczna Partia Postępowa (DPP) domaga się poddania umowy z Chinami pod referendum. Rządząca Partia Nacjonalistyczna (Kuomintang) zapowiada natomiast, że w lipcu przedłoży umowę parlamentowi do zaakceptowania. Kuomintang dysponuje w parlamencie większością, więc wynik głosowania wydaje się przesądzony.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.