Konwencja Krajowa PO zdecydowała w sobotę, że Donald Tuska zostanie przez kolejną kadencję szefem PO. Zjazd był jednak głównie manifestacją siły partii i wsparciem dla Bronisława Komorowskiego przed rozstrzygnięciem II tury wyborów.
Komorowski w swoim wystąpieniu mówił, że poczuł "wielką, dobrą siłę poparcia całej PO, a także satysfakcję z tej drogi, którą idziemy od wielu lat". Tusk zapewnił, że Komorowski jest prawdziwym, "autentycznym liderem naszych ambicji i emocji". Skrytykował też jego kontrkandydata - lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Premier, który był jedynym kandydatem na przewodniczącego partii otrzymał 858 głosów, przeciw jego kandydaturze głosowało 11 osób, wstrzymało się 3 delegatów.
Jeszcze przed wyborem mówił dziennikarzom, że nie dziwi się, iż nie ma kontrkandydata na stanowisko szefa, bo - jak ocenił - Platforma potrzebuje mobilizacji, a jego przewodnictwo jest dobrze oceniane w partii. "Podejrzewam, że pierwszy i ostatni raz dano mi taki komfort. I dobrze, bo ja wolę konkurencję niż takie łatwe wygrane" - zaznaczył Tusk.
Wyborowi "nowego starego" przewodniczącego poświęcono stosunkowo niewiele czasu podczas zjazdu. Ponad tysiąc delegatów zebranych w warszawskiej hali Expo nie miało wątpliwości, że głównym bohaterem spotkania jest kandydat PO na prezydenta.
Gdy marszałek Sejmu wchodził do hali wszyscy wstali, by go oklaskiwać. Jego przejściu towarzyszyła głośna, energetyczna muzyka, na sześciu ogromnych ekranach wyświetlane były flagi Polski.
"Są takie chwile, w życiu ludzi politycznie zaangażowanych kiedy czują się spełnieni i szczęśliwi, ja taką chwilę miałem moment temu, bo poczułem wielką chwilę.... - mówił Komorowski, ale nie dokończył zdania bo przerwała mu burza oklasków i skandowanie: Bronek Bronek! "Poczułem tę wielką, dobrą siłę poparcia całej PO, poczułem satysfakcję z tej drogi, którą idziemy od wielu lat" - kontynuował.
Swoje przemówienie rozpoczął od deklaracji, że PO chce zmieniać świat. "Kto nie chce tego robić, nie powinien działać w polityce. Żeby zmieniać świat trzeba mieć i marzenia, racje, czyli pomysł na Polskę, determinację i odwagę. Mieliśmy to wszystko przed 89 r. mieliśmy to, mamy tę odwagę, mamy tę samą rację także i dzisiaj" - mówił Komorowski. Jak zaznaczył PO ma pomysł na Polskę coraz bardziej nowoczesną, coraz bardzkiej zintegrowaną z Europą, a także Polskę, która chce pogłębiać mechanizmy demokracji.
Komorowski przedstawił "trzy wielkie prośby" do członków PO. "Chciałem was prosić w imię wspólnoty i wspólnych celów o danie wyrazu tego, co jest wielką wartością w PO, myślenia obywatelskiego. Chciałem was prosić o parę decyzji i deklaracji. Musimy pokazać, że jesteśmy zdolni do dania przykładu, że jesteśmy w stanie powściągnąć partyjne interesy" - zaznaczył.
Jak dodał, jest parę takich spraw - okręgi jednomandatowe, telewizja publiczna i parytety. Komorowski podkreślił, że chce wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, po to, aby wygrywali ludzie, obywatele, a nie listy partyjne. "Jednomandatowe okręgi to przejaw obywatelskości" - ocenił.
"Druga prośba, to prośba o myślenie o mediach publicznych nie jako o łupie partyjnym, ale jako o wartości demokratycznej państwa. Musimy dać dowód, że potrafimy powściągnąć własne ambicje - mówił Komorowski. Poprosił też działaczy PO, by to właśnie z ich środowiska wyszedł projekt ustawy dający kobietom minimum 35-proc. parytet na listach wyborczych.
Komorowski prosił też o powściągnięcie własnych ambicji w imię zaspokojenia potrzeb innych. Ocenił, że ludzie PO mogą patrzeć każdemu prosto w oczy, bo w klubie Platformy jest najwięcej kobiet - więcej niż w innych klubach parlamentarnych.
"Dlatego z tego środowiska powinien wyjść projekt ustawy, który by ustanawiał minimum 35-proc. parytet połączony jednak z tym, co jest ważne, albo i najważniejsze dla wszystkich kobiet w Polsce, bo przecież ważne jest tworzenie mechanizmów łączących funkcji macierzyńskich, funkcji rodzinnych z funkcjami zawodowymi, z aspiracjami także politycznymi" - powiedział Komorowski.
Gdy mówił o 35-proc. parytecie, jego przemówienie przerwała burza oklasków.
Dodał, że teraz jest czas na wielkie budowanie, dlatego zwraca się do Polaków o 500 dni spokoju, w których PO chce pokazać, że zgoda buduje. Komorowski apelował by ci, którzy w przeszłości skupiali władzę w jednej rodzinie", przestali straszyć zgodą pomiędzy prezydentem i premierem.
"Są tacy, którzy straszyli przecież perspektywą utraty języka, kultury, wiary przodków jeśli wejdziemy do Unii Europejskiej. Dzisiaj już się pochowali po +mysich norach politycznych+, bo i oni wiedzą, że mieliśmy wtedy rację i mieliśmy odwagę. My Polskę prowadziliśmy i prowadzimy w dalszym ciągu w dobrą stronę i idziemy środkiem polskiej drogi" - mówił Komorowski.
"Mówimy wszystkim chodźcie z nami, bo trudnej ale pięknej pracy na zasadzie, że zgoda buduje starczy dla wszystkich" - apelował.
Donald Tusk w swoim wystąpieniu podkreślał, że Komorowski jest prawdziwym, "autentycznym liderem naszych ambicji i emocji". Dodał, że czas stawia nadzwyczajne wymagania Platformie. "To czas największej próby w historii PO" - ocenił premier.
"Panie marszałku, drogi Bronku, kochany przyjacielu, dedykuję ci tę moją wygraną, bo chciałbym, aby ona posłużyła tobie, bo wiem, że twój wysiłek i twoja wygrana, potrzebna jest Polsce, jak rzadko która wygrana polityczna w historii ostatnich kilkudziesięciu lat" - oświadczył.
Według Tuska, warunkiem niezbędnym zwycięstwa w wyborach prezydenckich Komorowskiego jest zrozumienie, że "rolą zwycięzców jest pokornie służyć innym ludziom".
"Zwycięstwo Bronisława Komorowskiego, wygrana tej dobrej energii tak ważna dla Polski będzie możliwa wtedy, kiedy będziemy siebie lepiej rozumieć niż do tej pory, a przede wszystkim jeszcze lepiej zrozumiemy tę powinność jaką wzięliśmy na siebie wobec Polaków oraz naszej ojczyzny wygrywając 2,5 roku temu wybory parlamentarne" - powiedział Tusk.
W jego opinii zadania jakie stoją przed PO są trudniejsze niż te, które są przed innymi partiami politycznymi. "A więc i zadanie naszego kandydata jest w trudniejsze niż jego konkurenta" - ocenił.
"Bo to on z nadzwyczajną odwagą dźwiga na sobie przy naszej pomocy odpowiedzialność za Polskę od blisko trzech lat w okolicznościach trudnych, wymagających odwagi, wyobraźni, ale także tej wewnętrznej pokory, skromności i dobroci, a kwintesencją tej postawy w polityce jest Bronisław Komorowski" - mówił premier.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.