Według danych Państwowej Komisji Wyborczej z ponad 95 proc. obwodów Bronisław Komorowski otrzymał w II turze wyborów prezydenckich 52,63 proc. głosów, a Jarosław Kaczyński - 47,37 proc. głosów. Frekwencja - 55,29 proc.
Według cząstkowych danych z 95,01 proc. obwodów Komorowski otrzymał 8 343 768 głosów, a Kaczyński - 7 510 735 głosów.
PKW podała wyniki z 24 488 lokali wyborczych.
Szef PKW Stefan Jaworski poinformował na konferencji prasowej, że liczba uprawnionych do głosowania wyniosła 29 017 416; kart do głosowania wydano 16 044 051, a ważnych głosów oddano 15 854 503.
Oficjalne wyniku wyborów prezydenckich PKW ma podać wczesnym popołudniem - poinformował Jaworski.
Z danych uzyskanych przez PAP Komorowski wygrał w Niemczech, Czechach, Bułgarii, Szkocji i Irlandii Płn., na Litwie oraz w części Włoch - w Mediolanie i Neapolu. Kaczyński wyprzedził swojego rywala w stolicy Italii oraz w USA i Kanadzie.
Komentatorzy wskazują na niewielką różnicę wyników kandydatów. Podobny trend pokazywały pierwsze cząstkowe dane Państwowej Komisji Wyborczej. Z danych PKW podanych ok. godz. 1 z ponad połowy obwodów na prowadzeniu w wyścigu prezydenckim znalazł się Jarosław Kaczyński. Politycy zarówno PiS, jak i PO ostrożnie komentowali te informacje. Poczekajmy na ostateczne wyniki wyborów - zgodnie apelowali szefowa sztabu Kaczyńskiego Joanna Kluzik-Rostkowska i poseł PO Stefan Niesiołowski.
"Z pełną pokorą czekam na czas, w którym zostanie policzone 100 proc. głosów. Zmiany akcji są bardzo szybkie, myślę, że mundial nas zaskakuje, ale to co się dzieje dzisiejszej nocy może nas zaskoczyć jeszcze bardziej" - mówiła w TVN24 Kluzik-Rostkowska.
O cierpliwość apelował też poseł PO Stefan Niesiołowski. "Nie chcę komentować wyniku, który nie jest pewny, poczekajmy na wynik ostateczny" - mówił. Argumentował, że różnica między kandydatami jest minimalna. "Wyraźnie widać, że te wybory nie są rozstrzygnięte" - podkreślał.
Podobnie jak cząstkowe dane PKW, również sondażowe wyniki prezentowane tuż po zakończeniu głosowania dawały zwycięstwo Komorowskiemu. Według różnych sondaży głosowało na niego od 51,6 proc. do 53,1 proc. wyborców. Jarosława Kaczyńskiego poparło od 46,9 proc. do 48,4 proc. wyborców.
Po ogłoszeniu pierwszych wyników sondażowych Komorowski powiedział, że wygrała polska demokracja, co widać po frekwencji i ogromnym zaangażowaniu Polaków, w ten najważniejszy demokratyczny akt, jakim są wybory. "Wspólnym wysiłkiem zadbamy, aby przyszła prezydentura była prezydenturą wszystkich Polaków jednoczącą, a nie dzielącą" - mówił, dodając, że z "największą butelką szampana" trzeba poczekać do poniedziałku.
Kaczyński pogratulował Komorowskiemu oraz podziękował tym, którzy wzięli udział w wyborach, a w szczególności tym, którzy oddali na niego swój głos. "Polska się zmieniła i naszym zadaniem jest z tej zgromadzonej siły skorzystać, musimy dalej zmieniać Polskę, przed nami kolejne wybory: samorządowe, parlamentarne, musimy być nadal zmobilizowani, musimy zwyciężyć" - przekonywał.
"Musimy pamiętać, że aby zwyciężyć, trzeba pamiętać o maksymie Józefa Piłsudskiego +zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska, być zwyciężonym, a nie ulec, to zwycięstwo+" - powiedział Kaczyński.
"I chciałbym, w tym momencie, wspomnieć także tego, i tych, dzięki których tu jesteśmy: mojego brata, innych poległych w katastrofie smoleńskiej" - powiedział Kaczyński. Prezes PiS apelował, by pamiętać o tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem, bo "z ich tragicznej, męczeńskiej śmierci wyrósł ten ruch, który doprowadził do dzisiejszego wyniku".
Premier Donald Tusk zapowiedział, że jeśli potwierdzi się wygrana Komorowskiego to on, jako szef rządu, będzie przekonywał partnerów w parlamencie do wprowadzenia tzw. reguły wydatkowej, zgodnie z którą wydatki tzw. elastyczne i nowe wydatki sztywne nie będą mogły rosnąć w stopniu wyższym niż jeden punkt procentowy powyżej inflacji.
O zielonym świetle dla reform w przypadku wygranej Komorowskiego mówił też minister finansów Jacek Rostowski, a także politycy koalicyjnego PSL. "Zwyciężyła Polska bardziej modernizacyjna, która chce pójść do przodu i chwała za to" - powiedział PAP szef klubu PSL Stanisław Żelichowski.
Zadowolenie z wyniku deklarowali też politycy PiS. "Paradoksalnie ten dobry wynik, ale nie zwycięstwo, to jest bardzo dobra podstawa do budowania silnego PiS i bardzo dobrego miejsca w blokach startowych w kolejnych wyborach, zarówno samorządowych i parlamentarnych" - mówiła szefowa sztabu kandydata PiS Joanna Kluzik-Rostkowska. Oceniła, że nie jest rozczarowana wynikiem, ale zadowolona z tego, że udało się odbudować zaufanie do Jarosława Kaczyńskiego oraz do PiS.
"Nie ukrywam, że czekamy teraz na te szybkie działania w sprawie finansowania in vitro, parytetów, przedszkoli i żłobków" - mówiła Kluzik-Rostkowska.
Szef SLD Grzegorz Napieralski zapowiedział, że w imieniu tych wyborców, którzy w I turze głosowali na niego, a w II poparli Komorowskiego będzie pilnował, by kandydat PO jako przyszły prezydent, wypełnił wszystkie złożone w kampanii wyborczej obietnice. Napieralski przypomniał niektóre z nich: podwyżki dla nauczycieli, 50-proc. zniżki dla studentów na przejazdy, refundacja zapłodnienia in vitro czy reforma służby zdrowia.
"To czas próby dla rządu Donalda Tuska" - podkreślił były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Także eksperci podkreślają, że wygrana Komorowskiego oznacza przejęcie przez PO i pełni władzy, i odpowiedzialności.
Na wtorek na Zamku Królewskim zaplanowana jest uroczystość wręczenia prezydentowi-elektowi uchwały o wyborze.
Oficjalne zaprzysiężenie nowego prezydenta odbędzie się prawdopodobnie dopiero za miesiąc. Tyle bowiem ma Sąd Najwyższy na rozpatrzenie ewentualnych protestów wyborczych i ogłoszenie ważności wyborów prezydenckich.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.