Biskupi Hongkongu apelują o modlitwę w intencji tej dawnej brytyjskiej enklawy w Chinach. Wczoraj już po raz 15. odbyła się tam masowa demonstracja w obronie demokracji. Rozpoczęła się pokojowo, a zakończyła brutalnymi starciami zdesperowanej młodzieży z policją.
Władze Hongkongu po raz kolejny nie zezwoliły na demonstrację. Front Obywatelski na rzecz Praw Człowieka wezwał więc swych zwolenników na „spacer” po centrum miasta. Początkowo demonstracja była spokojna, uczestniczyły w niej również rodziny z dziećmi. Sytuacja się zaostrzyła, kiedy demonstranci przechodzili przed siedzibą władz. Doszło do starć z policją. Jedna ze stacji metra została poważnie uszkodzona.
Katolicy biorą czynny udział w manifestacjach oraz towarzyszą im modlitwą. Wczoraj w kościele Matki Bożej Szkaplerznej modlitewnemu czuwaniu za Hongkong przewodniczył kard. Joseph Zen, biskup senior miejscowej diecezji. Przy tej okazji zaapelował on do wszystkich o modlitwę w intencji tej dawnej brytyjskiej kolonii.
O to samo prosi też biskup pomocniczy Hongkongu. W wywiadzie udzielonym agencji AsiaNews jeszcze przed wczorajszymi zamieszkami bp Joseph Ha zapewnił o bliskości Kościoła z młodymi i wszystkimi mieszkańcami. Podkreślił on, że po trzech miesiącach protestów głos ludu jest wyraźny i silny. Ma on żal do władz, że nie odpowiedziały na postulaty społeczeństwa. Jego zdaniem kluczową kwestią jest dziś pojednanie. Trzeba stawić czoła konfliktowi między demonstrantami i policją oraz niezadowoleniu z pracy rządu. Musimy zrobić wszystko, aby uleczyć ciała i dusze młodych pokoleń – powiedział bp Ha. Przyznał on zarazem, że Kościół nie wie, jak wyjść z obecnego kryzysu. Podkreślił jednak, że liczy na moc sumienia. Wszystkich zaś chrześcijan poprosił o modlitwę za Hongkong.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.