Reklama

Chichot braku "kultury"

Akcja "Nie świruj, idź na wybory" jednym przypomniała o obywatelskim zobowiązaniu, a innym – w tym mnie- o objawach, z którymi człowiek czasem walczy przez wiele lat.

Reklama

Z czym wam kojarzy się wykrzywiona twarz Wojciecha Pszoniaka zachęcającego do udziału w październikowych wyborach parlamentarnych? Jakie myśli przychodzą wam do głowy, gdy widzicie osobę dominikanina, o. Tomasza Dostatniego, który z przyprawionymi „rogami” z palców, tajemniczym głosem wypowiada znane już zapewne wielu zdanie: „Nie świruj, idź na wybory”? Czy kierujecie się w stronę poszczególnych kandydatów, ubiegających się o mandat poselski, lub senatorski? Być może myślicie o konkretnym przepisie polskiej Konstytucji, który zwraca uwagę na zasady obowiązującego w naszym kraju ustroju?

Mnie twarz pana Pszoniaka przypomniała wpierw tiki, jakie miałem przez długi czas będąc nastolatkiem. Doświadczałem każdego z rodzaju ruchów mimowolnych. Kręciłem głową, tak, że bolała mnie szyja. Zaciskałem z całej siły oczy, czując potem ból wszystkich mięśni twarzy. Chrząkałem wzbudzając zdziwienie mojej rodziny i śmiech kolegów w klasie. Dziwaczna kreacja bohatera „Ziemi obiecanej” przypomniała mi także skargę pewnego pacjenta. Dwie dekady brał silne leki przeciwpsychotyczne tzw. starej generacji. Zniszczyły mu w taki sposób układ nerwowy, że nie kontrolował napięcia mięśni twarzy. Ślina sama wypływała mu z ust, razem z językiem, którego ruchów prawie nie kontrolował. Interwencja neurologiczna tylko w części powstrzymała te dyskinetyczne objawy. Pan Pszoniak przypomniał mi także bezskuteczne poszukiwania terapeuty dla młodej osoby z Zespołem Touretta. Świetna postać, której życie zdominował wstyd, o którym najwyraźniej zapomniał ten, jakże ceniony przez wielu polski aktor.

Także krótki film z ww. akcji, z udziałem ojca Dostatniego skierował mnie „w przeszłość”. Dotarłem „dzięki niemu” do osoby, którą bardzo kocham, a która w trakcie napadu psychozy widziała demona, chcącego skrzywdzić Jezusa i jego Matkę. Gdy wiozłem tą osobę do szpitala nie mogłem uwierzyć, że wierzy w to co mówi i widzi.

Przykłady mógłbym mnożyć, podobnie, jak zapewne wiele osób pracujących z pacjentami w kryzysie psychicznym. Ale czy to jest powód, by zabronić twórcom polskiej kultury twórczości okołopolitycznej?

Słowo „świr”, jak przypomniał dzisiaj pewien bliski mi profesor, weszło na stałe do współczesnej polszczyzny. Coraz powszechniejszy jest zwłaszcza zwrot „świrować”, używany w tej dziwnej akcji, rzekomo promującej wybory. Mamy, jakże popularny film „Dzień świra”, czy też zapomniany nieco program „Tele świr”, dla osób „pozytywnie zakręconych”. Mamy jednak także tych, którzy pokazując w pracy zwolnienie lekarskie wydane przez psychiatrę, natychmiast klasyfikowani są w „szalonym i niebezpiecznym szeregu”.  Stają się dla wielu „świrami”.

Akcja „Nie świruj, idź na wybory”, jest nie tylko bolesna dla wielu. Ma ona także paradoksalny wymiar. Ludzie kultury, przez wielkie „K”, zachowali się w sposób elementarnie niekulturalny. Są w tym gronie osoby, które stworzyły wybitne kreacje w polskim teatrze i kinie. Kto, jak nie oni winni wiedzieć lepiej, że słowo i obraz działają najmocniej. Zalękniony Janusz Gajos (biorący udział w akcji), oczywiście wzbudza zaciekawienie, ale także nieufność, z którą na co dzień walczą ludzie, którym, ktoś kiedyś przypiął łatkę „szaleńca”. Kilka lat temu akcja „Stop wariatom drogowym” spotkała się z stanowczym potępieniem. Wiele instytucji zgodnie uznało, że kojarzenie pacjenta w kaftanie bezpieczeństwa z niebezpiecznym pojazdem to przekroczenie wszelkich granic. Teraz widzimy Wojciecha Pszoniaka w jakimś tikowym szale, który widocznie uznał, iż w ten sposób sprowokuje ludzi do jakiejś aktywności. A być może tylko sprowokuje? Jak ma się jednak w takiej sytuacji czuć Zuzia Jabłońska, jedna z finalistek programu „The voice kids”, która, gdy skończyła śpiewać i wysłuchiwała opinii jurorów doświadczała wyraźnych tików. Muzyka i śpiew ją leczy, jak z rodzicami przyznała w jednym z wywiadów. Co robi z nią „twórczość” podobnego artysty?

„Nie świruj, idź na wybory” to jawne szyderstwo z ludzi, którzy cierpią. To cios, który zadawany jest osobom, które często nie mają żadnego wpływu na swoje zachowanie. To  jawny dowód na to, że aktorowi (w ogóle człowiekowi) nie wszystko wolno. Słowo „Przepraszam” powinno paść ze strony każdego z uczestników tej bolesnej akcji. To minimum kultury, na które winni zdobyć się ludzie kojarzeni dotąd z kulturą.

Autor jest doktorem nauk społecznych, socjologiem, pedagogiem specjalnym i bioetykiem, ekspertem Instytutu Ordo Iuris oraz wykładowcą akademickim, przez osiem lat pełnił funkcję Rzecznika Praw Pacjenta Szpitala Psychiatrycznego,

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
3°C Czwartek
wieczór
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
wiecej »

Reklama