Pododdział antyterrorystów łódzkiej policji uczestniczył we wtorek w eksmisji czteroosobowej rodziny z mieszkania w kamienicy przy ul. Więckowskiego 24 w Łodzi. Lokatorzy zamiast do mieszkania socjalnego trafili do szpitala.
Eksmisja czteroosobowej rodziny trwała ponad sześć godzin. Rozpoczęła się przed południem od wizyty komornika, który przyszedł do mieszkania w asyście policjantów.
Lokatorzy, rodzice i dwójka dorosłych dzieci - syn i córka - zabarykadowali się w mieszkaniu i zapowiedzieli, że popełnią samobójstwo, jeśli ktoś będzie próbował do nich wejść.
Na miejsce ściągnięto m.in. policyjnych negocjatorów, straż pożarną i pogotowie. Ze względów bezpieczeństwa w całej kamienicy odcięto gaz i prąd. Część ulicy Więckowskiego została na kilka godzin zablokowana.
Eksmitowana rodzina zgodziła się wpuścić do mieszkania tylko lekarza, który po wyjściu z lokalu poinformował, że wszyscy lokatorzy są w takim stanie, że nadają się do natychmiastowego przewiezienia do szpitala psychiatrycznego. Okazało się też, że młodszy z mężczyzn, który niedawno wyszedł z więzienia, ma zaświadczenie o zakażeniu wirusem HIV.
Po bezskutecznych próbach wejścia do lokalu na miejsce wezwano brygadę antyterrorystyczną. Po ponad sześciu godzinach cała rodzina została wyprowadzona z kamienicy i czterema karetkami przewieziona do szpitala.
Pomoc eksmitowanym mieszkańcom obiecała poseł Zdzisława Janowska (SdPl), która przyjechała do kamienicy w czasie eksmisji. W rozmowie z PAP podkreśliła, że problemem tej rodziny jest choroba młodszego z mężczyzn.
"Lokal zastępczy, jaki otrzymali przy ul. Lipowej ma tylko jedną izbę. To stanowczo za mało dla czteroosobowej rodziny, w której jest nosiciel HIV. Trzeba zrobić tak, żeby otrzymali lokal z oddzielnym pokojem dla tego młodego człowieka, który nie powinien przebywać w jednym pomieszczeniu z pozostałymi członkami rodziny" - wyjaśniła Janowska.
Dodała, że z eksmisją można było jeszcze poczekać. "Ta rodzina ma 30 tys. zaległości w opłatach za lokal. W Łodzi są przypadki, gdzie zaległości sięgają 150-180 tys. zł i nie przeprowadza się eksmisji" - powiedziała Janowska.
Administrator posesji Ilona Gadomska wyjaśniła, że wtorkowa eksmisja był trzecią próbą wyprowadzenia czteroosobowej rodziny z zajmowanego lokalu i kosztowała 5,5 tys. zł. Podkreśliła, że eksmitowana rodzina miała przyznane mieszkanie zastępcze, a o chorobie jednego z mężczyzn dowiedziała się we wtorek.
"Dzisiaj wstrzymałam wynoszenie rzeczy z mieszkania, bo cała rodzina zamiast do mieszkania zastępczego trafiła do szpitala. W tej chwili nie wiadomo, kiedy z niego wyjdzie" - powiedziała Gadomska.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.