Uśmiech jest okazaniem serdeczności, jest reakcją na jakieś dobro, na życzliwość. A dlaczego nie miałby być sposobem, by serdeczność wywołać, by dobre słowo albo czyn sprowokować, by życzliwość obudzić?
Dzisiaj z innej beczki, o uśmiechu. Bo to wszystko teraz obwieszone wyborczymi banerami. Panowie, panie, na ogrodzeniach, balkonach, drzewach – wszędzie. Właściwie jedyny lub prawie jedyny kontakt z wyborcami. No bo rozumiem, że te wielkie, czasem ogromne zdjęcia mają coś mówić. Nie tylko informować o partyjnej przynależności, o numerze listy i o pozycji na niej. Informują. Czy jednak coś mówią? Niektóre trochę mówią, niektóre nic, są i takie, które odsłaniają to, co człek chciałby raczej ukryć przed światem.
Wiem, jak trudno takie zdjęcia robić – wiele lat z aparatem fotograficznym. Wiem też, jak trudno pozować do takich zdjęć. Uśmiech? Pokaż podgląd... Idiotyczne, kasuj od razu! Z podpartą głową, z przekręconą (na lewo czy na prawo?) twarzą, z udawanym zamyśleniem, no to jeszcze raz uśmiech. Lepiej nie oglądaj, kasuję. Najlepsze są takie z daleka (jakże cudowny wynalazek te długoogniskowe obiektywy!), bez ustawiania, przypadkowe nieomal. Ale na plakat nie może takie być. I może w kraciastej flaneli? Panie większy kłopot mają, wyobrażam sobie.
Politycznej mniejszej, ale osobiście wagi bardzo nieraz znacznej są zdjęcia na profil w internetowych portalach zwanych społecznościowymi. Pomijam te nieudane technicznie i te wydziwiane z niewiadomego powodu. Wpadło mi tu kiedyś w oko zdjęcie znajomej licealistki, ładnej dziewczyny, takiej poukładanej i normalnej. Pogadaliśmy potem o tej fotce. Jej komentarz był taki: „Dla mnie to zdjęcie jest normalne. Chyba nie zawsze potrafię kontrolować uśmiech”.
I tu wracam do tytułowego „uśmiechu kontrolowanego”. Siedemnastolatka zdaje sobie sprawę, że to umiejętność potrzebna w życiu. Pamiętam z moich jeszcze szkolnych (jako belfra) doświadczeń dziewczynkę, wtedy niespełna dziesięcioletnią. Jak perfekcyjnie potrafiła nie tylko blokować uśmiech, ale zamieniać go w jakąś odwrotność uśmiechu. Obojętność? Zimno? Antyuśmiech? Potrafiła dawkę tej trucizny dozować z jakąś sobie znaną (czy uświadomioną?) precyzją. Na szczęście wyrosła z tego i mam nadzieję, że nie traktuje tą bronią ani męża, ani dwójki rozkosznych dzieci.
Z tych moich obserwacji zrodziła się refleksja ogólniejsza, wręcz społeczna. Uśmiechamy się za mało! Do znajomych i nieznajomych. Jak nie uśmiechniesz się do przyjaciół, to co uczynisz na widok nieprzyjaciół? Zamknięci w sobie, a może szukający izolacji? Może nie wiemy, jak się zachować i wtedy lepiej udawać, że się kogoś nie widzi? A jak mamy kogoś zauważyć, skoro ekran portalu zwanego społecznościowym skutecznie nas od społeczności izoluje nawet na ulicy?
Za mało uśmiechu wokół nas. Ale jak uśmiechać się w kolejce do lekarza, która jak zwykle dużo za długa? Jak uśmiechać się, gdy emerytura rozeszła się w dwa tygodnie? Jak uśmiechać się, gdy dzieci rozfrunęły się po świecie a dwoje starszych państwa zostało jak dwa wróble na wiejskim płocie? I tych antypowodów mamy sporo. Jak się uśmiechać...
A może trzeba przewartościować sprawę? Uśmiech jest okazaniem serdeczności, jest reakcją na jakieś dobro, na życzliwość. A dlaczego nie miałby być sposobem, by serdeczność wywołać, by dobre słowo albo czyn sprowokować, by życzliwość obudzić? Innymi słowy – w uśmiechu nie tylko widzieć skutek, ale uczynić z niego przyczynę. Fizycy na takie zjawisko, gdy skutek staje się przyczyną i sprawa staje się samonapędzającą się pętlą, nazywają sprzężeniem zwrotnym. Dodatnim sprzężeniem zwrotnym. Skutek wtedy się potęguje. Myślę, że coś podobnego dzieje się z udziałem uśmiechu jako czynnika owego sprzężenia zwrotnego. Będzie więcej uśmiechu (na początku choćby tylko tego kontrolowanego), świat stanie się wokół ciebie jaśniejszy, kłopoty zmaleją. A to będzie powodem spotęgowanego uśmiechu i innym wokół ciebie też się odmieni.
aktualna ocena | 3,20 |
głosujących | 39 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Grób został udostępniony wiernym w niedzielę rano. Przed bazyliką ustawiają się długie kolejki.
Do awarii doszło ok. godz. 12.30. W Madrycie nie działają m.in. sygnalizacja świetlna i metro.
Uprawnionych do głosowania jest 135 kardynałów, którzy nie ukończyli 80 lat.
Obowiązujące zasady mają uwolnić proces wybory papieża od nacisków władz świeckich.
Nieoficjalnie wiadomo, że kardynałowie są za tym, by zaczęło się ono 5 lub 6 maja.
Jednocześnie powiedział, żę jest zaskoczony i zawiedziony dalszym rosyjskim bombardowaniem Ukrainy.